|  | 
|  |  | 
| 
 26.09.2001r. - zloty na rozlewisku wśród kukurydzy.
 
 Przyleciało jedno stadko - spadła jedna kaczka (powinny dwie).
 
 
 
 12.09.2001r. - zloty na kopalniokach.
 
 To moje rekordowe zloty. Spadło 8 kaczek - podniosłem 6. Duży w tym udział nowej broni. Po pierwsze moja Beretta jest bardzo składna, po drugie umożliwia strzelanie z naboi magnum (50 gram śrutu), po trzecie założyłem czoki 0,25 i 0,5 (na zlotach nie strzela się na duże odległości).
 
 
 
 8.09.2000r. - polowanie na słynnych stawach w Zatorze.
 
 Drugie polowanie z moją nową Berettą. Na 2 pierwszych stawach ciągle przyzwyczajałem się do jednego spustu - kilka razy przy drugim strzale ciągnąłem za kabłąk. Przyzwyczajałem się też do amunicji magnum. Pierwszy strzał spowodował przesunięcie lewej ręki trzymającej czółenko aż do antabki i głęboką ranę - odrzut broni jest olbrzymi.
 Pod koniec polowania szło mi już nieźle - ani jeden spust, ani potężne magnum nie sprawiało kłopotów. Strzeliłem 5 kaczek.
 
 
 
 5.09.2001r. - zloty na wróblokach.
 
 W dwa dni po zakupie Beretty, w pierwszym możliwym terminie (środa) MUSIAŁEM pojechać na polowanie. Przyleciało kilka stadek - spadły dwie kaczki (postrzałki), nie podniosłem żadnej. Nie mogłem przyzwyczaić się do jednego spustu - za każdym razem przekładałem palec... i trafiałem na kabłąk. Nerwowo było z tego powodu!
 
 
 
 
 
 |  |  |