Józek - wspomnienie o przyjacielu

9 marca 2018 roku odszedł na zawsze nasz najwspanialszy przyjaciel, człowiek prawy, uczciwy i dobry, który każdemu nieba by uchylił, który życie poświęcił dla rodziny i dla przyjaciół. Wszyscy, którzy Go znali, wiedzą jak głębokie i szczere było to poświęcenie, a wszystkim innym chętnie to opowiem, bo opisać tego nie potrafię tak, jak bym chciał.

Dawno temu, Józek - mały chłopiec z wielodzietnej bieszczadzkiej rodziny pomyślał, że nie chce już dłużej paść krów. Na skrawku gazety, w którą owinięte było śniadanie przeczytał, że w szkole górniczej w Siemianowicach można się uczyć i mieszkać w internacie. I pojechał...
Rozumiecie??? Nie namawiany przez rodziców, a nawet wbrew ich woli, dzieciak z podstawówki wiedział czego chce. Niechaj każdy, kto świadomie przeżył lata sześćdziesiąte ubiegłego wieku, wyobrazi sobie wielkość tej decyzji. Niech każdy we własnym sumieniu odnajdzie wspomnienia z wieku dziecięcego i oceni na ile wtedy potrafił sterować swoim życiem. Józek potrafił...

Skończył szkołę zawodową, gdzie był najlepszy, ukończył szkołę średnią, gdzie także był najlepszy i ukończył studia, gdzie brylował również wśród studentów ze studiów dziennych. Nie tylko robił im projekty, ale projektował też na kopalni takie rozwiązania, na których łamały sobie zęby biura projektowe. W pracy zawodowej zdobył wszystko, sięgając po zaszczyty dozoru wyższego, ale największe osiągnięcia, które najbardziej sobie cenił, zdobywał w pracy społecznej. Działał w dawnym dobrym polskim harcerstwie, poświęcając całego siebie na organizację obozów dla dzieci. Gdy opowiadał, jak osiągał poziomy, które za komuny były niemożliwe do osiągnięcia, gdy wspominał kontakty z generałem Ziętkiem, który pomagał realizować plany niemożliwe do zrealizowania, gdy mówił ile on sam życia na to poświęcił...
... powtórzę: wszyscy, którzy Go znali, wiedzą jak głębokie i szczere były to poświęcenia, a wszystkim innym chętnie to opowiem, bo opisać tego nie potrafię tak, jak bym chciał.

I oto nadszedł nasz czas (mój i mojej żony Eli czas) w życiu tego wspaniałego człowieka. Po śmierci Jego żony staliśmy się dla Niego najbliższymi przyjaciółmi. Każdego tygodnia Józek przychodził do nas (czasem z córką Anią) na kawę i nie tylko na kawę, planowaliśmy wiele wspólnych imprez i wyjazdów, chcieliśmy zrobić jeszcze tak wiele... Na sobotę 17 marca 2018 Ela i ja byliśmy zaproszeni na Jego 70 urodziny - 15 marca byliśmy na stypie...
Swojej licznej rodzinie Józek przedstawiał mnie jako PRZYJACIELA. Nigdy tego nie zapomnę.


Oto zdjęć kilka z naszej pierwszej wyprawy w Bieszczady - w Jego świat. Rok 2016.