DZIENNIK
Redaktorzy
   Felietony
   Reportaże
   Wywiady
   Sprawozdania
Opowiadania
   Polowania
   Opowiadania
Otwarta trybuna
Na gorąco
Humor
PORTAL
Forum
   Problemy
   Hyde Park
   Wiedza
   Akcesoria
   Strzelectwo
   Psy
   Kuchnia
Prawo
   Pytania
   Ustawa
   Statut
Strzelectwo
   Prawo
   Ciekawostki
   Szkolenie
   Zarządzenia PZŁ
   Przystrzelanie
   Strzelnice
   Konkurencje
   Wawrzyny
   Liga strzelecka
   Amunicja
   Optyka
   Arch. wyników
   Terminarze
Polowania
   Król 2011
   Król 2010
   Król 2009
   Król 2008
   Król 2007
   Król 2006
   Król 2005
   Król 2004
   Król 2003
Imprezy
   Ośno/Słubice '10
   Osie '10
   Ośno/Słubice '09
   Ciechanowiec '08
   Mirosławice '08
   Mirosławice '07
   Nowogard '07
   Sieraków W. '06
   Mirosławice '06
   Osie '06
   Sarnowice '05
   Wojcieszyce '05
   Sobótka '04
   Glinki '04
Tradycja
   Zwyczaje
   Sygnały
   Mundur
   Cer. sztandar.
Ogłoszenia
   Broń
   Optyka
   Psy
Galeria
Pogoda
Księżyc
Kulinaria
Kynologia
Szukaj
autor: Stanisław Pawluk21-02-2008
Bialski Cyrk Łowiecki, arena II

Zdarzyć się może, że zasłużeni i wieloletni członkowie PZŁ należący do tych, co to zawsze uchodzili za prawych i uczciwych, stają przed obliczem łowieckiej Temidy. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż coraz częściej są to przypadki wykorzystywania rzeczników i sądów łowieckich dla rozgrywek personalnych. Dochodzi także do kuriozalnych przypadków, jak ten z Białej Podlaskiej, w którym sędziowie OSŁ tak rozpatrywali sprawę zastrzelenie lisa w sezonie ochronnym przez swojego prezesa Stefana Karasińskiego, żeby krzywdy mu nie zrobić, a centrala w Warszawie nie dopuściła, żeby sprawę rozpatrywał sąd w innym okręgu. Najwidoczniej ten przewodniczący sądu był w Białej Podlaskiej niezastąpiony do ferowania orzeczeń na korzyść „swoim”, a przeciw „nie naszym”.

Że tak właśnie jest utwierdza mnie sprawa Leona Świentuchowskiego z Koła Łowieckiego nr 127 „Łoś” w Białej Podlaskiej, który od pewnego czasu zaczął być postrzegany jako „nie nasz”. Leon Świentuchowski przez wiele lat aktywnie pracował na rzecz koła pełniąc w nim różne funkcje, w tym m.in. skarbnika. Zyskał sobie szacunek nie tylko kolegów z koła, ale także uznanie środowisk poza łowiectwem. I właśnie Leon Świentuchowski, w wyniku kontroli przeprowadzonej w dokumentacji koła przez Okręgową Komisję Rewizyjną, został postawiony przed okręgowym rzecznikiem dyscyplinarnym w Białej Podlaskiej Waldemarem Szpilerem. Zarzuty przeciw niemu odnalezione zostały w dokumentach łowczego koła Mariana Kiryka.

Łowczy koła Marian Kiryk to postać ciekawa i dość barwna. Nie posiada prawa jazdy i łowiska odwiedza rowerem. W środowisku myśliwych nie ma najlepszej opinii, szczególnie od czasu, jak utracił pozwolenie na broń i nie mogąc polować, stał się bardzo złośliwy i zgorzkniały. W kontaktach z kolegami z koła coraz częściej odczuwa się jego frustrację na tym tle – twierdzą oni sami. Około 4 lat temu w swoim mieszkaniu użył broni, w wyniku czego od tamtej pory w łowisku przebywać może jedynie z nożem myśliwskim. Jego wartością - jak twierdzą sarkastycznie - jest dalekie pokrewieństwo z Janem Czarneckim, członkiem ZO w Białej Podlaskiej, znanym z innej publikacji.

Myśliwi w KŁ „Łoś” przypuszczaja, że to właśnie Marian Kiryk "zaprosił" i ukierunkował Okręgową Komisję Rewizyjną, która wykryła w dokumentach rzekome przewinienia, popełnione przed prawie dwoma laty. Przez dwa lata łowczy koła, mając przecież wiedzę o tym, co znajduje się w jego JEGO dokumentacji, która sam tworzy oraz zarząd koła, składający sprawozdania walnemu zgromadzeniu, nie postawili tych sprawy na posiedzeniach zarządu koła, nie spowodowali ich wyjaśnienia i nie doprowadzili - co byłoby zapewne aktem koleżeństwa - do ich naprawienia. Jeżeli z dokumentacji łowczego wynikały nieprawidłowości, to nie zwrócił on na to uwagi i mając przecież taki obowiązek – nie zareagował! Widać czekał, aż uzbiera się tego cała litania! Zwyczajnie zbierał, o ile sam nie tworzył tzw. haków na kolegę. Nie wykluczone, że wzorował się na łowczym innego koła o nazwie „Łoś” z okręgu lubelskiego, którego ofiarą stałem się sam.

Łowczy chcąc „udupić” mnie za to, że wsparłem wykrycie dzika strzelonego na obwodzie gdzie plan był już wykonany i po zapisaniu go na inną osobę w odległym obwodzie, wymyślił i wykonał prostą operację: osobiście prowadząc dokumentację łowiecką w pozycji wydanych odstrzałów wpisał innego myśliwego mimo, że ten numer odstrzału wydany był mi. Wykorzystując fakt, iż zarówno w książce ewidencji jak i w dokumentacji księgowej powstał wyraźny ślad, odstrzelenia dwu dzików, po upływie znacznego czasu, gdy zaistniała (dla niego) taka potrzeba, zaniósł te dokumenty do organów ścigania. Intensywne śledztwo z licznymi przesłuchaniami prowadzone w Lubartowie, Niemcach k. Lublina i Lublinie z konfrontacjami i wizjami lokalnymi wykazało, że legalny odstrzał posiadałem, okazując zapobiegliwie wykonaną kserokopię, którą jako wykonaną z oryginału dokumentu poświadczył w swym zeznaniu drugi podpisujący odstrzały członek zarządu. Co się stało z oryginałem dokumentu oddanym przeze mnie zgodnie z przyjęta procedurą łowczemu, prowadzone śledztwo nie wyjaśniło. Można się jedynie domyślać.

Przyznam, że stosując tę metodę mogło dojść do manipulowania dokumentacją łowiecką dla osiągnięcia celu jakim jest zaszkodzenie Leonowi Świentuchowskiemu. Okręgowa Komisja Rewizyjna wyszukała także i inne jej zdaniem uchybienia, tym razem w prowadzeniu rachunkowości, co także poświadcza, że kierując się "wytycznymi" łowczego Mariana Kiryka poszukiwała wad w tej dziedzinie, za które jako skarbnik w minionym okresie odpowiadał L. Świentuchowski. Wynalezione przez OKR nieprawidłowości finansowe nie oparły się jednak krytyce profesjonalnych specjalistów, którzy z inicjatywy prezesa koła Rudolfa Somerlika przyjrzeli się wynikom prac OKR i obalili zarzuty amatorskiej kontroli, która taktycznie zamilkła. Ostały się za sprawą rzecznika dyscyplinarnego zarzuty niedociągnięć formalno-biurowych, które zdaniem wielu myśliwych bardziej obciążają łowczego Mariana Kiryka niż L. Świentuchowskiego. Przewinienia L. Świentuchowskiego były jedynymi, jakie z dokumentacji koła wynalazła Okręgowa Komisja Rewizyjna w trakcie kontroli. Pozostałe dokumenty wskazywały więc, że inni członkowie byli bez skazy.

Do postępowania dyscyplinarnego dołączono szereg opinii, także z miejsc pracy, których w swoim długim zawodowym życiu L. Świentuchowski wiele nie zaliczył. Czytamy w nich min.: (...)Dzięki zaangażowaniu Kol. Leona uruchomienie nowopowstałego serwisu zakończyło się pełnym sukcesem i dzisiaj pracuje w nim 20 osób (...). Pozytywna opinię wystawił mu także były prezes koła Janusz Nurzyński, który napisał: ...”W latach 1999-2004 byłem prezesem WKŁ nr 127 „Łoś” w Białej Podlaskiej. Kol. Leon Świentuchowski od 2000 r. był skarbnikiem Koła. Ze swoich obowiązków wywiązywał się wzorowo. Fakt ten potwierdzają kontrole prowadzone przez Komisję Rewizyjną Koła oraz wyniki głosowań za corocznie udzielanym absolutorium. (...) Polując w naszym i innych Kołach, nigdy nie naruszył zasad bezpieczeństwa i etyki oraz zawsze przestrzegał wszystkich formalności związanych z wykonywaniem polowania. Był z tego powszechnie znany. Jako prawy, etyczny i z dużym doświadczeniem myśliwy był „wprowadzającym” do Koła kilku kolegów myśliwych. Z zadania tego wywiązywał się bardzo dobrze. Jest również „Mistrzem Strzelectwa Myśliwskiego”. Swoje umiejętności w tej dziedzinie przekazywał innym kolegom, co owocowało lepszymi wynikami sportowymi i umiejętnościami strzeleckimi w łowisku. Wśród członków Koła jako myśliwy jest niekwestionowanym autorytetem. ”...

Oficjalna opinia koła wystawiona na potrzeby ORD zawiera urzędowe formułki o niekaralności, o posiadanym przez L. Świentuchowskiego medalu zasługi dla PZŁ, powtarza wymienione wcześniej pozytywne walory etyczno-moralne, zasługi dla koła w tym stworzenie nowoczesnego systemu finansowego koła, zaangażowanie itp. Długą listę zasług i zalet posiadanych przez podsądnego L. Świetuchowskiego zarząd koła w opinii podpisanej przez prezesa Rudolfa Somerlika podsumowuje sentencją: ...”Nieznaczne uchybienia proceduralne zawarte we wniosku oskarżycielskim nie mogą przekreślić całokształtu jego dorobku i zasług dla Koła i PZŁ. Wynikają one z roztargnienia i nieuwagi. (...) Zarząd Kola potwierdza, że L. Świentuchowski niczego nie ukrywał, wszystko zgłaszał działając z całą otwartością.”... L. Świentuchowski uważany jest za członka koła wyjątkowo koleżeńskiego. Owocuje to bardzo często gestami na które nie wszystkich stać. Gdy strzelił dzika, zadzwonił do łowczego i mając na względzie to, że łowczy polować nie może podarował mu sporą część dziczej tuszy. Rozumiał, że przykro musi być myśliwemu, który od czasu do czasu dziczyzny nie skosztuje. Marian Kiryk dzika zjadł i...... dopisał go L. Świentuchowskiemu do rzekomo strzelonych nielegalnie! Gdybym ja wiedział, że jem nielegalnie pozyskanego dzika, to bym go zwrócił, a nie wykazywał się mentalnością „wiejskiego ORMO-wca”.

Jakie więc przewinienia zaprowadziły L. Świentuchowskiemu przed oblicze sądu łowieckiego? Wszystkie miały polegać albo na braku odstrzału w dokumentach łowczego, albo jeżeli odstrzał był, na braku w nim wpisu legalnie upolowanej zwierzyny. Z aktu oskarżenia czytamy:

I. W dniu 2 grudnia 2005 r, polując w obwodzie łowieckim nr 9 w uroczysku Zaberecze i w dniu 13 grudnia 2005 r. w uroczysku Osówka pozyskał dwa dziki i nie odpisał tego faktu w upoważnieniu do wykonywania polowania nr 114/9/05/06 pozycja 5, tj. o popełnienia przewinienie łowieckie z art. 42b ust. 2 pkt 1 Prawa Łowieckiego;

II. Od dnia 16 stycznia 2006 do dnia 26 luty 2006 polował w obwodzie łowieckim nr 9 nie posiadając ważnego upoważnienia do wykonywania polowania indywidualnego a w dniu 29 stycznia 2006 i w dniu 5 luty 2006 pozyskał po lisie tj. o popełnienie przewinienia łowieckiego z art. 42 ust 8 Prawa Łowieckiego;

II. W dniu 8 kwietnia 2006 r. polując w obwodzie łowieckim nr 9 pozyskał dzika i nie odnotował tego faktu w upoważnieniu do wykonywania polowania nr 3/9/06/07 pozycja 5 tj. o popełnienie przewinienia łowieckiego z art. 42 b ust. 2 pkt 1 Prawa Łowieckiego;

IV. W dniu 13 sierpnia 2006 r. polując w obwodzie łowieckim nr 9 pozyskał lisa i nie odnotował tego faktu w upoważnieniu do wykonywania polowania nr 42/9/06/07 pozycja 5 tj. o popełnienie przewinienia łowieckiego z art. 42 b ust. 2 pkt 2 Prawa Łowieckiego;

V. W okresie od 31 sierpnia 2006 r. do 1 października 2006 r. polował w obwodzie łowieckim nr 9 dzierżawionym przez Wojskowe Koło Łowieckie nr 127 „Łoś” w Białej Podlaskiej nie posiadając ważnego upoważnienia do wykonywania polowania indywidualnego a w dniu 6 września 2006 r. pozyskał jenota tj. o popełnienie przewinienia łowieckiego z art. 42 ust 8 Prawa Łowieckiego.


Jenota z punktu V w protokole OKR, który stał się formalną podstawą do obwinienia, nie było. Doniesienie w tej sprawie dołożył Marian Kiryk, już na potrzeby postępowania dyscyplinarnego i osobiście uczestniczył w tym postępowaniu, jako jedyny z koła zainteresowany pogrążeniem swego kolegi.

Od lat wadliwie funkcjonujący obieg dokumentów w kołach łowieckich powoduje, że podmiana odstrzału w dokumentach koła jest możliwa, a udowodnienie swej niewinności, jak to miało miejsce w moim przypadku, nie jest proste. Odstrzały w bialskim "Łosiu" jednoosobowo wystawia i podpisuje łowczy Marian Kiryk. On też prowadzi ich rejestr w stosownej dokumentacji łowieckiej. Co i kiedy tam wpisze wie jedynie on i ten nad nami. Który z myśliwych kseruje odstrzał przed zwróceniem go swemu łowczemu? W jaki sposób udowodnić swą niewinność w przypadku, gdy np. łowczemu przyjdzie do głowy wypisać odstrzał o innej treści w miejsce zdanego, nie umieszczając w nim odstrzelonej przez myśliwego zwierzyny, albo zagubić jakiś odstrzał, a z takim samym numerem drugi wypisać na nazwisko innego myśliwego?

Ponieważ pytany oficjalnie przez redakcję łowczy okręgowy Roman Laszuk telefony do funkcyjnych członków organów okręgowych utajnił, z trudem udaje mi się ustalić telefon do J. Pastuszka, członka komisji OKR badającej dokumenty w KŁ " Łoś". Po wielu wysiłkach zastałem go pod telefonem w wolną sobotę.

- Czy uczestniczył Pan w kontroli koła, po której oskarżono L. Świętuchowskiego?
- Tak
- pada odpowiedź.
- W jaki sposób stwierdził Pan, że zarzut o strzeleniu zwierzyny bez pozwolenia był zasadny?
- Wynikało to z dokumentacji. Wpisane były wykonania odstrzału, a w tym czasie „odstrzału” nie wystawiono.
- Czy odstrzały wystawia jednoosobowo łowczy „Kiryk”?
- Tak
- Czy książki w których dokonuje się wpisów o wykonanych odstrzałach i rejestruje wydane odstrzały także jednoosobowo prowadzi łowczy?
- Tak
- W jaki sposób może Pan stwierdzić, że łowczy po wystawieniu odstrzału specjalnie nie wpisał go do książki?
- Nie mogę tego stwierdzić.
- Czy wystawianie odstrzałów przez łowczego bez podpisu drugiego członka zarządu, co jest prawidłowe w świetle statutu i nakazie współdziałania dwu członków zarządu?
- Nie potrafię określić
- stwierdza J. Pastuszek.
- W jaki sposób w akcie oskarżenia napisanym przez ORD Waldemara Szpilera znalazły się zarzuty, których w protokole pokontrolnym nie było, skoro podstawą tego oskarżenia był tenże protokół?
- Nie wiem! Odsyłam do przewodniczącego komisji. On jest władny odpowiedzieć na te pytania.
- Czy może mi Pan da numer telefonu do przewodniczącego?
- Nie mam
- stwierdza J. Pastuszek.

O telefon do trzeciego biorącego udział w kontroli członka OKR nie pytałem, gdyż miałem informację, że poluje On już u św. Huberta.

Jaka jest wartość dowodowa takiej dokumentacji? Okazuje się, że dla Bialsko Podlaskich układów ma znaczenie zasadnicze. Sąd żadnych wątpliwości nie miał i oczywistych niejasności na korzyść obwinianego Leona Świetuchowskiego nie znalazł, czym uwłaczył logice, bo który to myśliwy i członek zarządu polowałby bez upoważnienia i ochoczo zgłaszał łowczemu dokonanie odstrzału, a ten wpisywał to do dokumentacji, żeby po dwóch latch odkryć, że upoważnienia do dokonania odstrzału tej osobie nie wystawił, albo upoważnienie odebrał, a braku w nim wpisu dokonanego odstrzału nie dostrzegł?

W orzeczeniu składu sędziowskiego z dnia 6 listopada 2007 pod przewodnictwem znanego już czytelnikom prezesa OSŁ Stefana Karasińskiego czytamy m.in.:

...” za czyny opisane w pkt II i V, 8 miesięcy zawieszenia w prawach członka Zrzeszenia, a za czyny opisane w pkt I, III i IV karę nagany. Nakazuje także zwrot kosztów postępowania 30 złotych."...

Jak twierdzą myśliwi z Białej Podlaskiej dla L. Świetuchowskiego kara upomnienia byłaby tym, czym dla innego myśliwego wydaleniem z PZŁ! Ocena szkodliwości tych czynów przekroczyła najwidoczniej możliwości ocenne składu sędziowskiego pod przywództwem Stefana Karasińskiego.

Porównując powyższy wyrok z wyrokiem w sprawie trzech strzelców nielegalnego zbiorowego polowania na dziki w okresie dla tej metody zakazanym, a także orzeczenia skazujące Tadeusza Prokopiuka, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że sprawiedliwość łowiecka ma wielce pokręcone drogi! Inna jest dla „swoich”, a inna dla tych, którzy ośmielą się mieć inne zdanie nawet w bardzo błahych sprawach. W Okręgowym Sądzie Łowieckim w Białej Podlaskiej kierowanym przez Stefana Karasińskiego „swoboda” działania, także i w tym przypadku, dalece odbiega od form nakazanych stosownymi regulaminami czy przepisami. Po rozprawie, a przed wydaniem orzeczenia wobec Leona Świetuchowskiego, w naradzie sędziów brał udział rzecznik dyscyplinarny. Za drzwiami znajdował się jedynie obwiniony i tak rozumie się równoprawność stron w Bialskiej łowieckiej Temidzie.

Na jaw coraz częściej wychodzą metody, które nawet tak cenione i szlachetne postacie jak Leon Świentuchowski, z byle powodu w szambie utytłają. Do czasu. Warcholskie działania łowczego Mariana Kiryka doczekały się właściwej oceny kolegów. Nie chcą oni, aby Marian Kiryk zamiast na zwierzynę polował na nich. Utracił zaufanie kolegów, którzy zebrali wymaganą ilość podpisów i domagają się zwołania nadzwyczajnego walnego zgromadzenia z jednopunktowym porządkiem obrad: odwołanie z pełnionej funkcji łowczego koła.

O opinię w sprawie poprosiłem również samego Mariana Kiryka. W rozmowie telefonicznej oświadczył:

- Nie jestem zadowolony z tego, że pisał Pan o kole w sprawie Ryszkowskiego! Sprawa braku pozwolenia na broń jest moją prywatną sprawą - nie chce odpowiadać na żadne pytania stwierdzając, iż przez telefon rozmawiał nie będzie.

Jazda ponad 150 km w jedną stronę, aby dowiedzieć się lub nie, jakie zdanie ma Marian Kiryk na temat krążących opini o jego zostaniu łowczym w kole oraz czy prawdą jest, że stracił prawo jazdy za wypadek po pijaku i dlaczego strzelał w mieszkaniu, nie jest warte aż takiego zachodu. Prawdziwość lub nie tych informacji nie zmieni zasadniczego dla myśliwych problemu, jego podejścia do dokumentacji koła i do swoich kolegów. W sprawie zwołania nadzwyczajnego walnego zebrania członków koła dla usunięcia go ze stanowiska łowczego, każe kontaktować się z prezesem Rudolfem Somerlikiem.

Z prezesem skontaktowałem się. Jaka to była rozmowa opiszę, jak odbędzie się nadzwyczajne walne zgromadzenie KŁ "Łoś" w Białej Podlaskiej i członkowie koła ustosunkują się do postawy swojego łowczego. Podejrzewam, że będę miał o tym kole jeszcze niejedno do opisania.


PS - Obrońca L. Świentuchowskiego Jan Stadnicki, mając okazję pełnego zapoznania się z postawą Mariana Kiryka złożył obszerne powiadomienie do ORD w Białej Podlaskiej z wnioskiem o pociągnięcie go do odpowiedzialności dyscyplinarnej oraz zawieszenie go w funkcji łowczego do momentu odbycia się WZ członków koła lub zakończenia postępowania. O dalszych losach tego wniosku poinformujemy.




25-02-2008 22:47 HYRA  Z reportarzu jasno wynika kim są jego bohaterowie. Zapewne nie małe znaczenie ma pokrewieństwo jednego z nich, z szeroko opisywanym w portalu, bialskim BARONEM z zarządu okręgowego. Dlaczego taka sytuacja nie została rozwiązana przez zarząd koła? Dlaczego łowczy nie reaguje natychmiast na nieprawidłowości w dokumentacji-to przecież jego obowiązek. Widocznie komuś zależało na takim obrocie sprawy i eskalacji tego problemu. I tu przyznaję całkowitą rację kol. Cienisowi, że "od struktur okręgowych nie należy spodziewać się wsparcia". Podzielam zdanie, że to okręg działając bardzo nierozważnie, za pośrednictwem ORD i Sądu Koleżeńskiego, na podstawie zarzutów "amatorskiej kontroli", w znaczący sposób przyczynił się do podziału i rozkładu koła oraz zszargał ideę Łowiectwa. Należy ubolewać, że okręg swoją rolę ograniczył tylko do funkcji kontrolno-sądowniczej. Tych, którzy nie chcą zauważyć istoty problemu, dopadła hipkryzja niesiona przez BARONóW I PSEUDOMYśLIWYCH. Pozdrawiam.
25-02-2008 16:19 łowiec33 W Bialskim Okręgu łowiectwo przestało istnieć,natomiast na pierwszy plan wyszły porachunki między rządnymi władzy cwaniaczkami, którzy nazywają siebie dumnie myśliwymi. D.B.
23-02-2008 15:27 disco Koledzy, temat poruszony w artykule dobitnie pokazuje jak konflikt, może z natury nawet błachy pomiedzy dwoma członkami koła, więcej, pomiędzy dwoma członkami zarządu tegoż koła,może przenieść się na forum wszyskich jego członków.Wystarczyłaby odrobina dobrej woli tak z jednej, jak i z drugiej strony konfliktu, który z poziomu spraw osobistych nie związanych z łowiectwem przeniósł się i rozgrywa w kole. Niestety ta sytuacja ,chcąc nie chcąc musiała doprowadzić do opowiedzenia się członków koła po jednej ze stron.Wiele nieporozumień można byłoby rozwiązać o wiele wcześniej.Może zabrakło mediatora, a może "twardej ręki" ,żeby skłucone strony nie szukały na siebie haków.A tak teraz osoby nieżyczliwe kołu zacierają rączki i komentują : o zobaczcie u nich jest też nie tak słodko.Po co to było i komu posłużyło, można się domyślać. Na nic się zdały opinie, dorobek i zaangażowanie kolegów Leona w jego obronę. Pewnie Łowczy ,nieświadomy tego, jaką burzę rozpęta chciałby cofnąć czas. Niestety ,instancje nadrzędne mając taką pożywkę mogą zszargać dobre imię koła. A propos wyników kontroli OKR, to czytałem jej protokół i z tych naprawdę małych uchybień,które wytknęła komisja nic kołu zarzucić nie mogła. Nie wystawiła nawet oceny końcowej podsumowującej działalność koła, chociaż w koluarach członkowie OKR wypowiadali się w superlatywach oceniając sfery działalności koła. Mleko się jednak wylało, ale myślę że czas uleczy rany i obie strony mając na uwadze dobro koła razem z pozostałymi kolegami ułożą wszyskie sprawy bez uszczerbku na autorytecie koła ,a kolega redaktor nie będzie miał okazji do napisania kolejnego artykułu. I tak o okręgu Biała Podlaska jest wystarczająco głośno w portalu.
Życzę powodzenia i pozdrawiam.Darz Bór.
23-02-2008 01:20 cienias Kolego Hyra,rozumiem Twoje rozczarowanie. Być może ponownie poczujesz niedosyt, lecz, ani, nie jestem doskonale poinformowany, ani, nie ważyłem się na stawianie tez, bo zamiar i intencje miałem zgoła inne.
Z treści artykułu wnoszę, że materia jest dość trudna i mam wrażenie, że sam autor nie postawił oczywistych wniosków. Choć wskazuje na łowczego, jako bohatera negatywnego.
Wobec moich intencji, jakimi się kierowałem, materia, jest też drugorzędna.......................................



Przy okazji wątku w artykule, dotyczącego kontroli OKR.
Mam pewną wiedzę i przemyślenia. Oto, moje trzy grosze, otóż:
Doczytałem, że dziedziny działalności koła, podlegające kompetencjom obu Kolegów były przedmiotem kontroli i OKR wskazała w obu dziedzinach usterki.
Nie przeceniałbym wartości, tychże ustaleń, jako podstawy do oceny odpowiedzialnych za kontrolowane "odcinki".
OKR odbyła blok kompleksowych kontroli w kołach okręgu. Bardzo skrupulatnie i drobiazgowo /to nie zarzut/, ale też, w kontekście społecznego działania zarządów i absolutnego braku bieżących działań szkolących i wspomagających zarządy ze strony okręgu, też nie pochwała. Usterki, łącznie z przysłowiowym przecinkiem czy brakiem kropki, znajdowały miejsce w protokołach pokontrolnych w szokujących zaskoczone zarządy, ilościach, chociaż większość "usterek" likwidowano w trakcie kontroli. Wyniki kontroli były przedmiotem omówienia na koniec kontroli, tam też dokonywano oceny całokształtu działania koła. Pomimo, niekiedy, doskonałych ocen końcowych ze strony OKR dokonywanych w gronie zainteresowanych i ORŁ dokumentem "pisanym" pozostawały, jedynie, protokoły.
I chociaż nie znam przypadku, aby stwierdzono kiedykolwiek zaniedbania czy błedy kwalifikujące sie do ścigania przez prawo, nawet związkowe, protokoły wykorzystywane były i byc może są, do wytykania odpowiedzialnym za poszczególne dziedziny działalności koła osobom, /w miarę potrzeb/, zaniedbań, które w zależności od intencji, odpowiednio zasugerowane, mogą przybierać rozmiary od drobnostki do prawie przestępstwa.
Myślę, że taki mechanizm, wykorzystany, nieuczciwie, oczywiście poza OKR, która nie ma z tym nic wspólnego, może być, dość skuteczny.
Kontrolowane, zarządy, dochodziły do siebie długo, szukając winy w sobie, nawet nie podejrzewając, że protokoły z kontroli innych kół zawierają podobną ilość, podobnych usterek.
Komunikacja "pozioma" w okręgu szwankuje, o powodach nie pora pisać, więc większość zarządów nie podejmowała nawet próby odwoływania sie czy dyskusji ze stanowiskiem kontrolujących, nawet w przypadku poważnych wątpliwości.
To kolejny dowód na tezę, że od struktur okręgowych nie należy spodziwać się wsparcia i starać się być samowystarczalnym kołem...........................



Wracając do sedna, nie mam żadnych mocy sprawczych. Chciałem zwrócić swoim Kolegom uwagę, że pomimo "wszystkiego" nawet "z piętnem", teraz, już, po obu stronach, pozostają wartością, dla koła, dla kolegów, dla mnie, wartością, samą w sobie.
Można, nie mając pewnych sądów, nie zabierać głosu. Można zlekceważyć problem, ja nie zlekceważyłem. Wiem, że w sytuacjach krytycznych oczekuje się zainteresowania, wysłuchania racji, zaufania. Nie odmawiam tego Kolegom.
Zapytaj ich Hyra, czy mieli wiele w życiu takich przypadków, gdy ktoś z zewnątrz, tak jak ja, zwracał się do nich z taką sympatią i uznaniem, pamiętając i zwracając uwagę na ich dokonania, które są już i świadczą za nich, niezależnie od terażniejszości.
Bo ja nie miałem wiele takich doświadczeń. Z łatwością wyrażamy negatywne emocje, tłumiąc pozytywne oceny o innych.
Jakże miałem w tak trudnej sprawie stawać jako sędzia.
Mam nadzieję, na odbiór zgodny z intencjami, które starałem i staram się wyjaśnić.
Ponadto, ich koło, wobec, którego nie mam przecież żadnych zobowiązań ani oczekiwań, imponuje mi po prostu wyjątkową i niespotykaną, gdzie indziej, atmosferą, którą ja z zewnątrz mam możliwość widzieć lepiej i apelować, aby ją, jako bezcenną, zachowali.
A,propos, Twojego określenia "prezessimus" to mam wrażenia, że aby zasłużyć w pełni, wskazany przez Ciebie łowczy, musiałby resztę życia poświęcić na robienie świństw i czasu może zbraknąć, aby dorównać prawdziwym "prezessimusom". W "Łosiu" nie mają pojęcia i życzę im, aby nigdy nie mieli, do jakiego, nieodwracalnego, stopnia można doprowadzić rozkład towarzyski koła i jak zszargać idee łowiectwa oraz jak można eksterminować członków koła i godzić w ich godność.
Oni, mam nadzieję, nie przekroczyli nieprzekraczalnego, więc liczę, że się dogadają, nie piszę, aby nie być wścibskim, ale widzę warianty. Pozdrawiam
22-02-2008 17:02 HYRA Cienias. Dziwię Ci się, że chociaż doskonale znasz sytuację w Ł0SIU - przynajmniej na to wygląda - nie starasz się jasno określić. Mechanizm "udupiania" w PZł jest powszechnie znany i nikt nie chciałby się znaleźć po stronie pokrzywdzonego. W reportarzu wyrażnie widać kolejnego kandydata na okrutnego "PREZESIMUSA". I tu jest koniec łowiectwa. Niech się w łOSIU dogadują - życzę powodzenia. DB
21-02-2008 14:43 cienias Z prawdziwą przykrością przeczytałem do końca.
Z przykrością, bo bohaterami są koledzy, którzy w mojej ocenie zasługują, swoim, łowieckim, życiorysem, na uznanie. Zarówno oczekujący, chyba słusznie, rehabilitacji, a zasłużony niewątpliwie, dla koła i dla strzelectwa okręgu, Leon, jak, chyba trochę niedoceniany przez kolegów, którym przecież dobrze, przez lata, służył, Marian.
Z przykrością, bo w tle jest koło. Moim zdaniem, jedno z ostatnich, gdzie stosunki koleżeńskie, chociaż nie wolne, pewnie od wad, pozostały na poziomie, o jakim w wielu innych kołach okręgu, tylko pomarzyć. Z czego najwyrażniej nie wszyscy w kole zdają sobie sprawę, bo nie doświadczyli jeszcze "myśliwskiego piekła", znanego w kołach okręgu.
Z przykrościa, bo zdaję sobie sprawę, jako dość doświadczony, że okręgowe otoczenie nie ruszy palcem, aby pomóc kołu i kolegom, a ograniczy się do cynicznego obserwowania,/jeżeli sami w kole go nie przetną/, narastającego konfliktu, aby przyłączyć się do "silniejszego".
I nic nie będą się liczyły, faktyczne racje, które nikomu oprócz zainteresowanych, a szczególnie konformistycznemu i życzliwemu jedynie sobie, aparatowi, do oceny nie jest potrzebna.
Z przykrością, bo, jako obserwator, odnosiłem wrażenie, że obaj, wraz ze swoimi osiągnięciami, byli akceptowani przez społeczność koła, która teraz musi wybierać.
Mam nadzieję, że, jeżeli nie doszło, do nieodwracalnych szkód, są w stanie dojść do kompromisu we własnym gronie. Tym bardziej, że nie ma innego, dobrego, wyjścia.
Życzę sukcesu, bo wasze koło, co widać obiektywnie jedynie z zewnątrz, zasłużyło sobie na komfort dobrych stosunków, o których w przypadku eskalacji konfliktu, zapomnijcie.
A najgorsze i najbardziej prymitywne rozwiązanie to próba wykluczenia jednego z zasłużonych dla koła myśliwych, z nadzieją, na uzdrowienie przez pozbycie się kłopotu. To złudne.
Jestem przekonany, że taki wariant nie ma szans się u Was zdarzyć. Gdyby tak, to nieaktualne będzie wszystko co napisałem o kole wyżej. Pozdrawiam
21-02-2008 13:58 Robert K. No i co ?

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.