14/12/2002

Polowanie w Wymysłowie, Leśnictwo Pruska Karczma, obw. 89.


Obecni na polowaniu:

Pokot:
  1. Jarosław Jasiukajć, gość KŁ Cyranka
  2. Edward Wójcik, gość KŁ Diana
  3. Paweł Czeczotko, gość KŁ Diana
  4. Artur Słubik, gość niezrzeszony
  5. Maciej Czoropski, gość
  6. Piotr Gawlicki, prezes, prowadzący
  7. Marek Szymborski, skarbnik
  8. Jerzy Makowski, sekretarz
  9. Roman Łącki, przew. kom. rew.
  1. Hieronim Chodkowski
  2. Czesław Jasiukajć
  3. Marek Kowalczyk
  4. Zygmunt Kowalczyk
  5. Dariusz Literski
  6. Marek Łukaszewicz
  7. Józef Stachowski
  8. Zbigniew Szymborski
  9. Henryk Tisler, organizator
  • dzik x 2, Dariusz Literski, król
  • łania x 1, Piotr Gawlicki, vice
  • łania x 1, Artur Słubik, vice
  • dzik x 1,Roman Łącki
  • lis x 1, Zbyszek Szymborski
Tak jak na polowaniu tydzień temu polowaliśmy w zimowej pogodzie, przed południem przy zachmurzonym niebie, ale po południu już w blasku słońca. Temperatura nie tak niska jak tydzień temu, a więc warunki do polowania bardzo dobre. Prowadzący powitał wszystkich myśliwych w imieniu lasu Wymysłowa, a las w imieniu strzelców w nadzieji, że będzie im dziś darzył. Już wejście do lasu zapowiadało emocje, bo ściółka praktycznie w całym lesie wyglądała jak po orce, którą przecież dokonały dziki. Musiały być to najprawdopodobniej duża watacha, jeszcze po huczce, ale który miot wybrały sobie na dzienny odpoczynek i czy prowadzący je znajdzie?

W pierwszym miocie wzdłuż rowów wszystkich ucieszył jeden zajączek, ale oczywiście nie było ich w planie polowania. W drugim obok nic się nie pokazało. W trzecim też spokój, ale znów pokazał się zajączek. Do czwartego miotu od pola wsi Mirowo prowadzący zabrał się bardzo ostrożnie, bo tu właśnie 3 tygodnie temu była chmara jeleni, która wyszła przed zamknieciem miotu. Myśliwi ostrożnie i cicho w czterech grupach podeszli na swoje stanowiska, w tym jedna strzelba na polu. Naganka ruszyła, ale grubego zwierza nie spotkała, za to zajęcy w miocie było chyba z 8 szt., rozbiegających się we wszystkie strony ku radości strzelców. Wprawdzie na pole wyszedł lis, ale było to za daleko dla Marka Kowalczyka. Po tym miocie tradycyjny posiłek przy pieczonych kiełbaskach i napojach, pozwolił ogrzać się przy ognisku i odpocząć przed drugą częścią dnia.

Po przerwie przyszła kolej na miot, w którym 3 tygodnie temu były dziki. Tym razem też był duży odyniec, ale przede wszystkim chmara jeleni, która rozeszła się w trzy strony. W jedną na pole poszedł byk, a łanie na flankę i tył miotu, obstawione przez strzelców. Łania z cielakiem, która wybrała flankę była wpierw strzelana przez Marka Kowalczyka z lufy gładkiej, a następnie przez Piotra Gawlickiego kulą z drylinga i położyła się po około 70 m. Po trąbce obaj koledzy poszli na mocno pofarbowany trop i nie szukając zestrzału podeszli do zastrzelonej sztuki. Miała obie kule, ale tylko kaliber 7x57 ulokowany był śmiertelnie na środku komory. Jelenie, które poszły do tyłu trafiły na Artura Słabika, który strzelał do jednej łani. Po zakończeniu miotu doszedł ją po farbie i dostrzelił. W tym miocie do lisa strzelał Marek Szymborski, ale spudłował. Były już dwie łanie na rozkładzie, ale wciąż nie było dzików.

W szóstym miocie cisza, ale nadzieję wzbudzał miot następny, bo tu były dziki 3 tygodnie temu. Pierwszy z miotu próbował uciec lis przez flankę, na której stał prowadzący, ale ten nie wiedząc o tym dał sygnał trabką do nagonki, co skierowało lisa na szczyt miotu, gdzie został położony kulą przez Zbyszka Szymborskiego. I wtedy się zaczęło. Dzików w miocie było około 30, a po rozdzieleniu poszły do przodu i na drugą flankę. Z przodu bez sukcesu strzelali Zygmunt Kowalczyk, Hieronim Chodkowski i Zbyszek Szymborski, ale Darek Literski zrobił dubleta. Na flance strzelali Marek Kowalczyk i Jarek Jasiukajć, ale dzika położył tylko Roman Łącki. Ten wynik upoważnił prowadzącego do zakończenia polowania, bo trzeba było dopilnować, aby karawan zwiózł dziki z różnych miejsc i wszyscy udali się na miejsce, gdzie 5 godzin wcześniej zaczynali polowanie. Tym razem humory dopisywały pokot był udany. Wręczono medale dla króla, za dubleta dzików i dwóch vice-króli za łanie, a prowadzący przypomniał, że właściwie się zachował witając las na odprawie, bo ten dziś darzył. Na zakończenie zaprosił wszystkich na polowanie wigilijne za tydzień.

Początek polowania.

Jest pierwszy sukces.

Jest pierwszy sukces ...

... i drugi.


Chwila przerwy.

Chwila przerwy.

Jest król!

Jest król!


Po polowaniu.

Po polowaniu.

Pokot.

Pokot.


Pokot.

Pokot.

Pokot.

Pokot.


Strona główna Kronika 2002/2003