13/01/2007 |
Polowanie kończace sezon 2006/07 w Trąbkach Wielkich, obw. 84.
|
Obecni na polowaniu: |
Pokot: |
- Ireneusz Ożóg, , sekretarz, prowadzący
- Piotr Gawlicki, prezes
- Marek Szymborski, łowczy,
- Jerzy Makowski, skarbnik
- Paweł Czeczotko, gość z KŁ Diana
- Edward Ekiert, gość z KŁ Jaźwiec
- Zenon Dyś
- Roman Dobek
- Jan Każyszka
- Marek Kowalczyk
|
- Zygmunt Kowalczyk
- Dariusz Literski,
- Marek Łagowski
- Adam Maleszyk
- Edmund Nieżórawski
- Andrzej Nowacki
- Zbyszek Szymborski
- Romek Zygmański
oraz Krzysztof Wnęk z Czekanem, gończym polskim.
|
- sarna x 1, Piotr Gawlicki, król
- lis x 1, Zbyszek Szymborski
- lis x 1, Zenek Dyś
|
|
Nie tak dawno koło rozpoczynało sezon 2006/07 polowaniem huberowskim, a dziś przyszło zbiórką w leśnictwie Trąbki Wielkie rozpocząć polowania w ostatni weekend sezonu polowań zbiorowych. Przyjechało 18 myśliwych, a do odstrzału mieli jelenia byka, łanie, dziki, lisy i jenoty. Na samym wstępie łowczy udekorował medalami króla i vice-króla kolegów z polowania wigilijnego i polowania w Wymysłowie, ktorzy nie otrzymali wówczas medali. Medal vice-króla polowania wigilijnego w Postołowie otrzymał Zenon Dyś, a następnie dwaj królowie z polowania w Wymysłowie z dnia 6 stycznia br.: Piotr Gawlicki i Ireneusz Ożóg. Dopiero po tej miłej uroczystości przystapiono do odprawy. Obecny na polowaniu Krzysztof Wnęk z gończym polskim Czekanem podziękował za możliwość udziału w polowaniach KŁ Cietrzew i zaoferował swoją pomoc w każdej potrzebie poszukiwania postrzałka. Po polowaniu przewidziany był wspólny obiad w Demlinie z dzikiem w menu, strzelonym przez Piotra Gawlickiego na polowaniu huberowskim.
Polowanie rozpoczęto pędzeniem "Zimnej góry". W miocie tym, jak i w nastepnym przez drogę do Trąbek Wielkich nie padł żaden strzał. W ten weekend miały wiać bardzo silne wiatry, co szczególnie w lesie dawało się mocno odczuć. Drzewa szumiały z takim hałasem, że trudno było usłyszeć sygnały. Włąśnie podczas pędzenia drugiego miotu, zwaliło się drzewo, prawie przy stanowisku Jerzego Makowskiego, uszkadzając stojący w pobliżu magazyn karmy. Trzeci miot to "Migefang" i tu strzelane były 3 lisy. Pierwszy zrobił defiladę i strzelany przez kolejnych strzelców poległ na piątym kolejnym stanowisku, gdzie położył go Zbyszek Szymborski. Drugi i trzeci chciały koniecznie przejść przez stanowisko Marka Szymborskiego, a ten strzelając nieskutecznie zarobił na tytuł Pudlarza tego polowania. W miocie czwartym, wzdłuż czarnej drogi były trzy dziki. Dwa z nich uderzyły na tył miotu i niezauważone przez stojącego tam Edwarda Ekierta wyszły z miotu. Może wtedy kiedy strzelał bez rezultatu do sarny. Trzeci dzik pognał na czoło miotu, żeby przejść przez stanowisko Zygmunta Kowalczyka bez strzału. Dlaczego ten nie strzelał, niech pozostanie jego słodką tajemnicą, choć widać było po pędzeniu, jak sobie w brodę pluł. Po tym pędzeniu był tradycyjny posiłek i przerwa w polowaniu.
W miocie piątym, wzdłuż osiedla w Trąbkach Wielkich, na drogę z linia energetyczną, do lisa skutecznie strzelał Zenek Dyś. Miot szósty do uprawa choinkowa od CPN, z której dzik wyszedł na Janka Każyszkę, ale ten ocenił go na dzika dużego i bojąc się, że może to być locha, nie strzelał. W tym samym miocie na stanowisko Piotra Gawlickiego wyszła sarna, przesadzając drogę w pełnym biegu na odległość 7 m od strzelca, który zdążył jrą trafić na przeciwległym skraju drogi strzałem tuż pod czaszką. Ciekawie zachowała się kula, która po przejściu przez sarnę trafiła w młode drzewko o średnicy ca 5 cm, robiąc w nim dziurę. o średnicy ca 3 cm. Drzewko złamało się w miejscu strzału po 2-3 minutach, a jego złamanie wzięte zostało za efekt wichury. Dopiero po miocie można było zobaczyć, że drzewko rzeczywiści zwalił wiatr, ale łamiąc je właśnie w miejscu przejścia kuli. W ostatrnim miocie nie było już zwierza i wszyscy pomaszerowali na pokot do leśnictwa.
Stół obiadowy w Demlinie czekał na strzelców, do których dołączył Jan Kupiec oraz sołtys wsi Trąbki Małe. Przyjazd pieczonego dzika ustalony był na godz. 16:00, a w tym czasie król dzisiejszego oraz królowie ubiegłotygodniowego polowania częstowali na wejściu do sali królewską wódką. Po zajęciu miejsc wokół stołu podano gorący barszcz, a po nim dzika zrobionego w rolady, z ziemniakami lub frytkami oraz przystawkami. Potem kawa, herbata i ciasto. Alkohol, co pewnie dawnymi czasy byłoby ewenementem, był tym samym, którego nie wypito podczas wigilii. Tak się czasy zmieniają.
|
|