01/12/2007 |
Polowanie w Postołowie obw. 89
|
Obecni na polowaniu: |
Pokot: |
- Zbyszek Szymborski, prowadzący
- Piotr Gawlicki, prezes
- Ireneusz Ożóg, sekretarz,
- Paweł Caboń
- Mariusz Dobek
- Zenon Dyś
- Marek Kowalczyk
- Zygmunt Kowalczyk
|
- Dariusz Literski,
- Marek Łukaszewicz
- Włodek Machczyński
- Adam Maleszyk
- Andrzej Szreder
- Mirek Wojnałowicz
oraz Krzysztof Wnęk z Czekanem, gończym polskim.
|
- łania x 1 Paweł Caboń, król
|
|
Pogoda nie nastrajała do przyjazdu na polowanie, dlatego na zbiórce spotkało się tylko 14 myśliwych. Prowadzącym był Zbyszek Szymborski, który przeprowadził krótką odprawę i wyruszono do lasu. Do strzelenia była jedna łania oraz dziki, lisy i jenoty. Polowanie rozpoczęto pędzeniem buczków wzdłuż pola golfowego Postołowa, w kierunku Cząstkowa. W miocie były jelenie, które narożnikiem linii i flanki uchodziły z miotu. Stojący pierwszy na linii Paweł Caboń strzelił, ale dopiero po miocie mógł sprawdzić skutecznośc strzału. Ciemna i wysoko zlokalizowana farba wskazywały na strzał wątrobowy. Ponieważ miot, w który weszła ranna łania był następnym do pędzenia, myśliwi rozeszli się na stanowiska, a tropem łani jeszcze przezd naganką poszedł Krzysztof Wnęk i jego pies Czekan. Po około 150 m pies doprowadził przewodnika do martwej już łani. Strzał na spóźnioną komorę rzeczywiście zniszczył cała wątrobę, ale naruszył też płuca, więc nie było problemu z długim poszukiwaniem postrzałka.
Drugi, trzeci i czwarty miot były puste, ale czy na pewno, trudno powiedzieć, bo np. czwarty miot został całkowicie zepsuty przez nagankę, któa do gęstego zagajnika świerkowego nie weszła, omijając go wraz z połową miotu na znaczną odległość. Po czterech miotach tradycyjnie śniadanie z rożna i nadzieja, że gruby zwierz jeszcze będzie.
Po śniadaniu trzy mioty od strony Bożego Pola nie przyniosły sukcesu. Pozostało szukać szcześcia po drugiej stronie szosy w Cząstkowie. Wszyscy załadowali się do samochodów i pojechali na krzyżówkę w Cząstkowie. Pędzenie wzdłuż szosy w kierunku dużej łąki mogło być szczegónie udane. W miocie była duża watacha dzików, ale mądrze uderzyły one na tył, którego prowadzący nie obstawił i uciekły bez strzału. Pozostał miot wzdłuż szosy do Ełganowa i podmokły zagajnik przy łące. Pierwszy był pusty, a drugiego na łąkę wybiegła chmara 7 jeleni pokazując piękno tego dostojnego zwięrzcia. Plan jeleni był już wykonany, więc można było spokojnie je sobie obejrzeć. Teraz tylko marsz w ciągle padającym deszczu do samochodów, krótki pokot, pamiątkowe zdjęcia i do domu suszyć zmoczone ubrania.
|
|