DZIENNIK
Redaktorzy
   Felietony
   Reportaże
   Wywiady
   Sprawozdania
Opowiadania
   Polowania
   Opowiadania
Otwarta trybuna
Na gorąco
Humor
PORTAL
Forum
   Problemy
   Hyde Park
   Wiedza
   Akcesoria
   Strzelectwo
   Psy
   Kuchnia
Prawo
   Pytania
   Ustawa
   Statut
Strzelectwo
   Prawo
   Ciekawostki
   Szkolenie
   Zarządzenia PZŁ
   Przystrzelanie
   Strzelnice
   Konkurencje
   Wawrzyny
   Liga strzelecka
   Amunicja
   Optyka
   Arch. wyników
   Terminarze
Polowania
   Król 2011
   Król 2010
   Król 2009
   Król 2008
   Król 2007
   Król 2006
   Król 2005
   Król 2004
   Król 2003
Imprezy
   Ośno/Słubice '10
   Osie '10
   Ośno/Słubice '09
   Ciechanowiec '08
   Mirosławice '08
   Mirosławice '07
   Nowogard '07
   Sieraków W. '06
   Mirosławice '06
   Osie '06
   Sarnowice '05
   Wojcieszyce '05
   Sobótka '04
   Glinki '04
Tradycja
   Zwyczaje
   Sygnały
   Mundur
   Cer. sztandar.
Ogłoszenia
   Broń
   Optyka
   Psy
Galeria
Pogoda
Księżyc
Kulinaria
Kynologia
Szukaj
autor: Kulwap21-10-2008
AUSTRIACKIE GADANIE Andrzeja Brachmańskiego

Komentarz z dnia 7 lipca br. godz. 12:29 użytkownika portalu o identyfikatorze "_39" do tekstu zamieszczonego w dzienniku "Łowiecki", był inspiracją do artykułu Andrzeja Brachmańskiego pod tytułem "Austriackie gadanie", zamieszczonego w Łowcu Polskim nr 10/2008, str. 52. Tytułowym "austriackim gadaniem", z którym autor rozprawiał się na łamach ŁP miało być stwierdzenie istnienia mafijnych układów w PZŁ. Warto skomentować rozważania Andrzeja Brachmańskiego, żeby przekonać się, jak daleki jest on od prawdy, właściwie jak zakłamuje tę prawdę.

Pierwszym stwierdzeniem autora jest, że ...Jest w naszym Związku pewna mała, aczkolwiek głośna, grupa ludzi, którzy mają wspólnego wroga - działacza PZŁ... Autor nie wyjaśnił, skąd wie, że taka grupa w ogóle istnieje oraz w jaki sposób ocenił, że jest ona mała, ale w tekście podkreślił to dwukrotnie. Dla czytelnika, wiedza o tym, skąd autor wyciąga stawiane tezy jest ważna. Ponieważ autor stawianej tezy o rozmiarze grupy niczym nie udowadnia, a właściwie przyjmuje ją za pewnik, to stawia tym samym znak zapytania nad swoją wiarygodnością. Jestem za to przekonany, że jego tekst liczbę tych wrogów znacznie powiększył mimo, że i tak wzrasta ona z dnia na dzień, prawie po każdej decyzji jakiegoś terenowego działacza np. członków ZO PZŁ w Białej Podlaskiej.

Najwidoczniej Andrzejowi Brachmańskiemu w myśl starej zasady, którą musi jeszcze pamiętać, niezbędny do funkcjonowania jest „wróg ludu” bez którego jasność myśli i czynów najlepszej organizacji łowieckiej w Europie traci sens. Tylko po co tę część myśliwych mianować wrogami? Nie wystarczy mu paru wytypowanych jako reprezentantów tego wrogiego nurtu? Jakby co, zgłaszam swoją osobę na ochotnika i choć wrogiem niczyim nie jestem, dam się nawet ukrzyżować. Przyjdzie mi to dość łatwo, zwłaszcza, że pomniejsze "krzyżowania” odczuwam od co najmniej ośmiu lat, a ich jedynymi wykonawcami są właśnie ci „działacze”, których gadający „po austriacku” autor stara się przed „wrogami ludu” bronić. Moją drogę na krzyż wyznacza 13 (słownie: trzynaście!) wyroków uniewinniających i ponad 45 postępowań prokuratorskich zakończonych sentencją: „brak cech przestępstwa”. Wszystkie wszczęte przez prezesa i łowczego koła, z którego odszedłem osiem lat temu, działających pod statutowym nadzorem zarządu okręgowego, którego przewodniczący przyglądał się tym sprawom spokojnie z boku. To jest właśnie jedna z metod na niszczenie tych, co wykazują szwindle, kłusownictwo i przekręty finansowe "działaczy mafijnych".

Autor stopniuje, jak mu się wydaje, ocenę działaczy widzianą oczami uczestników pisząc ..."im działacz dalej (czyt. wyżej), tym gorszy. Ten z zarządu koła jeszcze ujdzie, ten ze szczebla okręgu to czarny charakter cała gębą, a ten "z okolic Nowego Światu" to już istny diabeł wcielony (...) Niedemokratyczny, kolesiowski, przestarzały. No, mafia, panie, mafia"... Cytując stanowisko zasłyszane "w okolicach Nowego Światu" obrazujące stosunek władz łowieckich do tej krytyki ..."psy szczekają karawana idzie dalej"..., autor zagrzewa czytelników do walki z "wrogami ludu". Twierdzi przy tym, że ..."ten czarny obraz zatacza coraz szersze kręgi i przenika do świadomości, generalnie, niepolujących"... Oczywiście, że przenikać może tylko do niepolujących, bo polujący są w swojej masie zdyscyplinowani i dają odpór jakimkolwiek zarzutom, poprzez tych, którzy "demokratycznie" zostali wybrani i którzy w wielkim trudzie i znoju budują nam strzelnice, organizują polowania, zawody strzeleckie, itp.

Domniemam, że Andrzej Brachmański był tym, który sam "demokratycznie" wybierał na zjeździe okręgowym i dał się tamże "demokratycznie" wybrać. Nie dostrzegł jednak, że wybory te są coraz mniej demokratyczne, bo np. delegaci nie mają żadnego wpływu na to, kto zostanie łowczym okręgowym, gdyż to stanowisko zastrzeżone jest dla kandydata łowczego krajowego i to nie tego, który dopiero zostanie powołany na nową kadencję, ale tego, który właśnie ustępuje. Na ironie, ten schemat wymyślono już w wolnej Polsce, bo jeszcze w PRL to okręgowa rada łowiecka decydowała, kto pokieruje okręgiem. Nie dostrzega też autor, że delegaci na zjazd krajowy nie mają żadnego wpływu na wybór łowczego krajowego. A podczas kadencji ani delegat na zjazd okręgowy, ani ten na zjazd krajowy, nie mają żadnej kontroli nad działaniem Zrzeszenia. Nie dostrzega tego, bo przecież przez swoją aktywność poselską miał otwarte drzwi do dr Lecha Blocha, za co oddanie walczył o podniesienie pozycji przewodniczącego ZG PZŁ w nowelizowanej ustawie. Gdyby pomyślał, że jako szeregowy delegat w okręgu, może zająć tylko 3 minuty działaczom okręgowym podczas zjazdu i na następną 3-minutową wypowiedź będzie miał okazję za 5 lat, to może też zasiliłby tę "niesłusznie" niezadowoloną mniejszość.

Można by i takie wywody hurra optymistyczne przyjąć, gdyby nie fakt, iż zło widoczne jest z daleka, a dobro ma małą siłę przebicia. A tego zła na co dzień widzimy sporo. Zawody są kilka razy w roku, a polowań jakby mniej i w coraz gorszej atmosferze. Budowa strzelnicy kojarzy się z korzyściami jakie mają z tego tytułu członkowie Okręgowych Rad Łowieckich, czy członkowie ZO, o czym głośno w Białej Podlaskiej. Szczerość tychże „działaczy” polega na tuszowaniu spraw niewygodnych, jak choćby w przypadku łowczego okręgowego Romana Laszuka, który mimo oficjalnych pytań prasowych nigdy nie udzielił informacji za ile dostali zleceń na budowie strzelnicy członek ZO Jan Cz. i członek ORŁ Antoni S. Uczciwość wobec członków to także fakt podjęcia przez tego samego łowczego okręgowego uchwały sprzyjającej woli Antoniego S. w sprawie kolejnego wykluczenia z koła Tomasza R. Rozmawiałem zaraz po tej rzekomej uchwale z dwoma członkami ZO w Białej Podlaskiej. Byli wręcz zbulwersowani postawą Romana Laszuka, twierdzili, że sprawa powinna znaleźć się w prokuraturze, a aktualnie miękną i jak się słyszy wbrew złożonym pisemnym oświadczeniom, zaczynają zmieniać zdanie, że wszystko było w porządku. Czy to nie sytuacja jak z filmów o mafii?

Można by wyliczać wiele: pełniący funkcję w zarządzie koła skazany za kłusownictwo aktywnie „zawiesza” swoich kolegów za drobne uchybienia, myśliwy poniewierany jest przez dwa lata za wiedzą, zgodą i akceptacją - także tych "z okolic Nowego Światu", "działacz"” łamią przez lata prawo łowieckie, przekraczając plany łowieckie - im wyżsi działacze tym wyniki łamania prawa większe i co? I nic. Ani razu nie skorzystano z zapisów statutowych i nie wyciągnięto żadnych konsekwencji. Czy to już jest mafijne zachowanie, czy jeszcze nie? A głośna swego czasu sprawa lewego polowania zbiorowego w Kole Łowieckim nr 9 w Lublinie, z udziałem znanych działaczy łowieckich, która zakończyła się złagodzeniem kary zawieszenia na 1,5 roku strzelcom trzech dzików, na upomnienie! W tym samym czasie, innych za brak wpisu w książce o zakończeniu polowania zawieszano na dwa lata! Sędzia OSŁ Karasiński strzela lisa w sezonie ochronnym i nadal sądzi i serwuje kary nawet za przewinienia, które trudno nazwać łowieckimi. Inny myśliwy za ten sam czyn został ukarany przez sąd powszechny i wydalony z PZŁ. Tych etycznych zachowań „działaczy” jest cała lawina! Czy nie można takich stosunków nazwać mafijnymi?

I zapyta czytelnik tego "austriackiego gadania", co zrobił Związek dla zniwelowania tych skandalicznych przypadków, umacniających negatywny wizerunek łowiectwa? Ile razy skorzystano ze statutowych zapisów dla ukarania koła systematycznie od lat łamiącego ostentacyjnie prawo łowieckie np. w przekraczaniu planów łowieckich, jak reagują władze łowieckie na zachowania zarządów kół, które jak Koło Łowieckie nr 8 „Łoś” w Lublinie doprowadzano do konfliktu z rolnikami 5 wsi? Czy nie na zasadzie mafijnej dysponują 5 obwodami pod tzw. nosem? A inne koło wiodące prym w działalności społecznej, w tym w tak chwalonych budowach strzelnic, gospodarzy zaledwie na jednym polnym obwodziku, gdzie zwierzyna gruba nigdy nie zachodzi. I co zrobili ci działacze zwłaszcza "z okolic Nowego Światu", aby do takich spraw nie dopuścić, a rodzące się likwidować w zarodku? I jest dalej nieodwoływalny Roman Laszuk, który swoją postawą zrobił więcej zła łowiectwu, niźli 10 portali piszących o mafiach! A może to tylko przypadek dot. tylko dwóch okręgów, a w innych to tylko "miód i malina"?

Zachowując pozory obiektywizmu Andrzej Brachmański przyznaje: ..."Pewnie, że w stutysięcznej organizacji nie wszystko jest cacy (pokażcie mi zresztą taką, w której jest), pewnie, że niektórzy nasi koledzy działacze czasami postępują niewłaściwie, a nawet niegodnie; pewnie, że nie zawsze jesteśmy zadowoleni z pracy etatowych pracowników Związku; pewnie, że to i owo trzeba by poprawić"... Taka wypowiedź budzić musi sprzeciw. Fakt, że gdzie indziej też dzieje się źle nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla organizacji, która ma na sztandarach wyszyte szlachetne hasła, najczęściej szermuje słowami „honor", "etyka", "koleżeńskość”. Mówi też o sobie, że jest najlepszą na świecie! Żadna inna o taka renomę nie zabiega. To chyba do czegoś zobowiązuje. A że ten cytat to "mowa trawa", można się przekonać czytając Łowca Polskiego, którego redaktorom jeszcze nigdy w historii powojennej nie przeszło przez pióro, że np. ..."koledzy działacze czasami postępują niewłaściwie, a nawet niegodnie"..., albo że kierownictwo nie jest zadowolone z pracy etatowych pracowników Związku. Wszystko jest przecież zawsze cacy i wspaniale.

Brak prężności i szybkich reakcji oraz fakt nierównego traktowania członków, co najbardziej widoczne jest sądach łowieckich, stwarza być może mylne, ale silne wrażenie potęgowane nagminnością przypadków, że w PZŁ panują stosunki układowe, członkowie usytuowani są w roli poddańczej bez większego wpływu na całokształt. Takie przeświadczenie wzmacniane jest powszechnie znanymi trudnościami w zostaniu myśliwym w monopolistycznym Związku. Bez znajomości, uprawianie umiłowanej pasji w kole nie jest możliwe. Zarządy kół mają więc okazję budowania "demokratycznej" większości poprzez przyjmowanie swojej rodziny i znajomych, którzy doznawszy tej łaski muszą realizować politykę tych, którzy ich przyjęli do koła. „Działacze” w utrwalaniu swej pozycji wykorzystują naturalny odruch mas do eliminacji swoich przeciwników. Za wykluczeniem z koła głosują nakręceni owczym pędem także ci, którzy skreślanego na oczy nie widzieli, ale w ten sposób przychylają nieba swemu prezesowi lub eliminują konkurenta ustawiającego się w kolejce po odstrzał byka, odyńca czy medalowego kozła. I taka to "demokracja" widziana w austriackim gadaniu Andrzeja Brachmańskiego.

Nie ustrzegł również się Adrzej Brachmański od podniesienia zgranego już przez lata tekstu, że ..."ten czarny obraz cieszy zwolenników rozgonienia PZŁ i prywatyzacji. Dlatego należy z takimi pomysłami walczyć".... Nie można żądać jawności, uczciwości, transparentności, informacji, nie można krytykować działaczy, podważać ich kwalifikacji, ani dopominać się o zmianę wykutych w PRL struktur, choćby tak oczywistych jak zmniejszenie ilości okręgów. A nie można dlatego, że na progu czai się mityczna prywatyzacja, która zmieść ma ten wspaniały Związek, a myśliwych pozbawić prawa do polowania. Ciekawe, czy ci nawet najbardziej zachowawczo myślący w naszym Zrzeszeniu, szukają fryzjera, piekarza, sklepiku i centrum handlowego tylko w przedsiębiorstwie państwowym lub spółdzielczym? Ciekawe, czy brzydzą się broni, optyki, telewizorów i samochodów wyprodukowanych w firmach prywatnych? Zaręczam, że gdyby powiał sprzyjający wiatr historii i dzisiejszym obrońcom modelu przydzielonoby najlepsze i już sprywatyzowane obwody łowieckie, to wobec prywatyzacji łowiectwa zdanie zmieniliby od razu.

A swoją drogą gdybym miał możliwość wzorem Andrzeja Brachmańskiego robienia sobie zdjęć ze sztucerem i kapelusikiem na głowie na tle pięknego byka dwunastaka, pewnie także bym peany na cześć jedynie słusznego modelu wypisywał. Bo na tle dubleta z lisów, natchnienie do tworzenia nie do końca słusznych laurek nie przychodzi.

Dział w Łowcu Polskim, w którym Andrzej Brachmański napisał swój artykuł nazywa się "Po linii", ja dodałbym to tego jeszcze jedno słowo, żeby przypomnieć zapomniane już "Po linii i na bazie".

PS - młodych, nie znających kontekstu "Po linii i na bazie", odsyłam do starszych kolegów w kole, na pewno im to wyjaśnią.




24-10-2008 08:01KulwapNoga wyżej!
23-10-2008 22:25Jegerad. Kulwap
"A swój złośliwy sposób na życie niejednokrotnie ujawniłeś w sprawach tępienia działaczy od kynologi, lub biorąc udział w awanturach dotyczących min. strzelectwa tylko nikt nie chciał ci wprost powiedziec co naprawde myśli."

Strzelectwa...????:)O Jessu, pisałem coś o strzelectwie...?:) Kulwap, ja na jedno oko prawię nie widzę....:)))))! A może coś napiszesz o moim "tępieniu działaczy od kynologiii"?:)) Oj, jak ja tępiłem działaczy od kynologii...:) Kurka, tak tępiłem, że mi ich zabrakło....:))


DB Jeger
PS. Obiektywizm - niektórym przydało by się przypomnienie tego terminu, ale pokłady ziemi, które musieliby wyrzucić, aby do niego dotrzeć, najwyraźniej Ich przerastają....:))

Czyli: miłej zabawy!:)

23-10-2008 18:23antypodCzas na "kawały"?
23-10-2008 15:32azilPisać każdy może ........ jeden lepiej, a drugi gorzej ........szczególnie jak go coś wzruszy......i co leży na duszy.............................................
Są w ojczyźnie rachunki krzywd, / obca dłoń ich też nie przekreśli. ale krwi nie odmówi nikt: / wysączymy ją z piersi i z pieśni.....................................................
Jeden z „ładniejszych” felietonów Kulwapa! Jest „strawny”. Też po „linii”, ale po prostopadłej „bazującej” na własnych poglądach i doświadczeniach. Ważne, aby zachować właściwe proporcje.Ocena ogólna - dobra. Pozdrawiam
23-10-2008 11:33KulwapJeger! Od dawna wiadomo i to nie tylko w twoim środowisku, że jesteś inny. Nie ruszają cię bo chcą miec spokój. A swój złośliwy sposób na życie niejednokrotnie ujawniłeś w sprawach tępienia działaczy od kynologi, lub biorąc udział w awanturach dotyczących min. strzelectwa tylko nikt nie chciał ci wprost powiedziec co naprawde myśli. Zwyczajnie twoje teksty ignorują Ps. Nie wiem jakie wrażenia mają "wykluczeni" bo tego uczucia akurat nie dane mi było doznac. A o wiarygodności najlepiej świadczy stwierdzenie "ostatniego prawego" na forum stwierdzające, że Brachmański zostawił zaledwie "margines" prawdy! Wiarygodności Jegera też jakoś nic nie potwierdza.
23-10-2008 06:21KulwapWpis usunięty administracyjnie. Przyczyna: inwektywy między dyskutantami.
22-10-2008 21:22antypodJeger, a gdy były opisywane fakty z nielegalnych wykluczeń, a potem wykluczonym sądy przywracały członkowstwo, Ty w swoich postach nigdy nie zająknąłeś się w geście solidarności wobec słabszego. Więc jesteś tolerowany.
Nie wmawiaj "mody", której nie ma. Jest za to moda na atakowanie "łowieckiego" i kilku bardzo zaangażowanych "zagończyków" już "poległo". D.B.
22-10-2008 21:11lelek_nowyJeger, opisywane przez Kulwapa i innych sprawy, to nie konflikty, kto ma rację: "działacz", czy "pokrzywdzony członek". Te opisywane nie opierały się na tezie, że "pokrzywdzony członek" to charakter kryształowy, a "działacz" to czarny charakter, choć tak chciałyby to widzieć organa i związani z nimi działacze, dla których "karawana i tak idzie dalej". Zarzuty które stawiano działaczom sprowadzały się do tego, że lekceważyli sobie prawo, albo je naciągali, dla sobie znanych celów. Przychodziło im to bardzo łatwo, bo za jednym łamiącym prawo działaczem ustawiała się kolejka innych im pomocnych. Obowiązuje w PZŁ pewien system prawny, poczynając od ustawy, poprzez statut i dalej uchwały krajowych i okręgowych organów, a my szeregowi członkowie chcielibyśmy mieć pewność, że na prawie tym możemy polegać i że działacze stosujący to prawo będą się nim kompetentnie posługiwać. I tu następuje rozczarowanie, bo zamiast tego, co krok napotykamy się na ich niekompetencję, prywatę lub po prostu małość w obronie swoich partykularnych interesów. I to jest naganne, a jeżeli jeszcze nie spotkałeś się z tym zjawiskiem bezpośrednio, to nie znaczy, że go nie ma.
22-10-2008 20:39JegerCo jak co, ale jeśli miałbym odczytać głos Kulwapa, po tym co już nie raz czytałem, jako obiektywny, to musiałbym się, zgodnie z doktryną buddyzmu, conajmniej kilka razu narodzić w obcym sobie wcieleniu .:)
W tekście Andrzeja Brachimskiego jest niestety (a może stety?)margines prawdy... Niektórym Kolegom w obiektywnym spojrzeniu na PZŁ przeszkadzają różne rzeczy: ambicjonalne naleciałości, prywatne urazy, potyczki, walki, wojny... Nikt nie jest sędzią aby stwierdzić obiektywnie, czy wina w tym "działaczy" PZŁ, czy "pokrzywdzonych" członków, którzy ze względu na swoje cechy charakteru, zaznali ze strony "PZŁ" krzywd"... Przyykład? Czy jest ktoś w stanie ocenić, czy ktoś, kto wyleciał z Koła, wyleciał za przyczyną działających w tym kole "działaczy", czy z powodu tego, że jeko kolega jest poprostu nieprzystosowany do życia w społeczności, jest pieniaczem, zawsze szuka dziury w całym...?
Jedno muszę przyznać Andrzeju Brachimskiemu - zapanowała moda na Krytykowanie "działaczy" PZŁ.... Czasami tylko się zastanawiam, dlaczego ja, szary członek PZŁ, intensywnie polujący, członek koła, nie zaznałem jeszcze żadnych krzywd ze strony Kolegów z Koła, nie mówiąc o "działaczach" z PZŁ... (?) A przecież niektórzy Koledzy, jak się czyta, zostali niemal ukrzyżowani... Może ja jakiś "inny" jestem...?
DB Jeger
22-10-2008 12:55discoKoledzy wtracę kilka swoich spostrzeżeń. Tekst Kulwapa ,trafiajacy w sedno stosunków panujących w PZŁ. Należę pewnie do tej grupy "niewielu" krytykujacych obecny stan rzeczy w stosunkach na linii szeregowy myśliwy a władza związkowa. Nie zmienię zdania pomny swoich mało przyjemnych doświadczeń w tej kwesti w ostatnim okresie.
22-10-2008 12:52antypodNikt mi nie wmówi, że na Nowym Świecie siedzi ciemnota.
Jeżeli ustalili, że lepiej zwalczać opozycję wmawianiem, że są wrogami PZŁ, zamiast pilnować przestrzegania statutu i pociągnięcia do odpowiedzialności łowczych okręgowych ze Szczecina i Białej Podlaskiej, o których głośno w kontekście przekrętów związanych z "lewymi" wykluczeniami członków PZŁ, to jakaś "jedynie słuszna" idea w tym musi być. D.B. Hau, hau.
22-10-2008 02:06cienias..."psy szczekają karawana idzie dalej"...,
Moje trzy grosze w formie pytań:
Czy Pan B. włączając się w propagandową akcję przeciwko owej, niezlokaliowanej, "małej, ale głośnej grupie, zwolenników rozgonienia/?/ PZŁ i prywatyzacji/?/", jeszcze, zajmuje, wygodne miejsce w karawanie, czy znalazł się z własnego wyboru w mniej prestiżowej grupie, szczekających?
Czy nie myli, małej grupy elit, kołowych, okręgowych i centralnych, krytykowanych za konformizm i sprzeniewierzenie się ideom związkowym, z całym PZŁ?
Jeżeli nie myli, tylko robi to z premedytacją, to czy nieuprawniony do stawiania znaku równości pomiędzy częścią, aktualnych struktur władzy, a PZŁ, stawia taki znak, to czego się spodziewa? Ze damy się omamić pustosłowiem?
Może,jako naiwny prowincjusz coś przeoczyłem, ale wydaje mi się, że zwolennicy rozgonienia PZŁ to mała, ale głośna grupa, nieuczciwych, przedstawicieli władz PZŁ, różnych szczebli, którzy swoje porachunki załatwiają wykluczając bezprawnie, niewygodnych, bo ujawniających nieprawidłowości, myśliwych.
A może Kulwap, opacznie, odczytałeś przesłanie Pana B?
Pozdrawiam
21-10-2008 23:20cedanOto jest BAGNO !!
21-10-2008 14:27czarny fletNiech Pan Brachmański powie to o tych wrogach PZŁ w oczy Tomaszowi Rappe z Białej Podlaskiej.
Za zwrócenie uwagi na wadliwie podjęte uchwały trzy lata już wykluczają go z koła przy pomocy łowczego okręgowego i biura obsługi prawnej ZG. Pomimo wyroku sądu, który przywrócił mu członkostwo.
Aktualna władza, na czele z ZG, nie znosi krytyki i stosuje metody, jakich w demokratycznym ustroju się poza PZŁ, już nigdzie nie stosuje.
21-10-2008 14:24fenekSyf kudłaty, mech, wodorosty, korniki i dzikie gołębie! Masz absolutną rację Kulwap że to napisałeś! Ja podałem mechanizm działania na podstawie skromnego wycinka działalności - tylko trzy koła, i tylko Okręg Biała Podlaska. Ty masz szersze spojrzenie i więkrze poletko doświadczalne! Co dziwne - nie jestem wrogiem PZŁ jako organizacji, lecz przeciwnikiem zidiociałych szkodników na "stanowiskach".To nic że natychmiastowych efektów nie widać, "ziarno" trafia jednak na podatny grunt. Jest nas ponad sto tysięcy! Trudno, część nie doczeka zmian ale będą to zmiany na lepsze! Gorzej chyba nie może być,a nadzieja umiera ostatnia! D.B.
21-10-2008 13:11nowy21Andrzej Brachmański przyznaje: ..."Pewnie, że w stutysięcznej organizacji nie wszystko jest cacy...............
To dlaczego nie poprawiają, tylko za wytknięcie braków wykluczają, szykanują, nie odpowiadają na pisma i szczują.
Jest grupa ludzi, która chce żle dla PZŁ, psudodziałacze i skorumpowani urzędnicy, dbający o swoją wygodę za wszelką cenę.
DB.
21-10-2008 12:26Mark - 2Amen !!!!!!!!!!!!
A ja na krzyż nie chcę - wolę na pal - lepiej "wygodnie" siedzieć niż "byle jak" wisieć.

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.