DZIENNIK
Redaktorzy
   Felietony
   Reportaże
   Wywiady
   Sprawozdania
Opowiadania
   Polowania
   Opowiadania
Otwarta trybuna
Na gorąco
Humor
PORTAL
Forum
   Problemy
   Hyde Park
   Wiedza
   Akcesoria
   Strzelectwo
   Psy
   Kuchnia
Prawo
   Pytania
   Ustawa
   Statut
Strzelectwo
   Prawo
   Ciekawostki
   Szkolenie
   Zarządzenia PZŁ
   Przystrzelanie
   Strzelnice
   Konkurencje
   Wawrzyny
   Liga strzelecka
   Amunicja
   Optyka
   Arch. wyników
   Terminarze
Polowania
   Król 2011
   Król 2010
   Król 2009
   Król 2008
   Król 2007
   Król 2006
   Król 2005
   Król 2004
   Król 2003
Imprezy
   Ośno/Słubice '10
   Osie '10
   Ośno/Słubice '09
   Ciechanowiec '08
   Mirosławice '08
   Mirosławice '07
   Nowogard '07
   Sieraków W. '06
   Mirosławice '06
   Osie '06
   Sarnowice '05
   Wojcieszyce '05
   Sobótka '04
   Glinki '04
Tradycja
   Zwyczaje
   Sygnały
   Mundur
   Cer. sztandar.
Ogłoszenia
   Broń
   Optyka
   Psy
Galeria
Pogoda
Księżyc
Kulinaria
Kynologia
Szukaj
autor: wyżeł niemiecki04-01-2011
Pożegnanie...

Nawet nie wiem jak to się stało i kiedy Twój świat stał się również częścią mojego życia.

To było prawie dziesięć lat temu, kiedy zabrałeś mnie pierwszy raz na polowanie... Nie wiedziałam wtedy czym jest myślistwo i dlaczego jest taką Twoją ogromną pasją...

Poszłam z Tobą wówczas wyłącznie z troski o małą wyżlicę Maję, którą od Ciebie dostałam – bo to właśnie Ty spełniłeś moje dziecięce marzenia o psie i to podwójnie, o psie o którym marzyłam od dziecka i na którego nigdy nie chcieli się zgodzić moi rodzice...

Pierwsze zbiorowe polowanie na bażanty, na które mnie zabrałeś tak naprawdę wcale mi się nie podobało. Padający mocno śnieg i zawierucha utrudniały myśliwym strzelanie do zrywających się kogutów, które ginęły następnie w ogromie puchowej kołderki pokrywającej wówczas ziemię. I nawet psy te najbardziej mądre nie potrafiły ich odnaleźć...

Co roku kiedy tylko zaczynał się kaczy sezon zabieraliśmy Maję i chodziliśmy wiele kilometrów wzdłuż rowów szukając kaczek. Byłam wówczas świadkiem czegoś niezwykłego. Te magiczne chwile pozostaną na zawsze w mojej pamięci.

Zazwyczaj to ja budziłam Ciebie, kiedy było jeszcze ciemno.

Kiedy byliśmy już w terenie, pośród ciszy niezakłóconej jeszcze odgłosami cywilizacji wsłuchiwałam się w pierwsze dźwięki budzącej się o świcie przyrody. Promienie wschodzącego słońca z trudem przebijały się wówczas przez mgły unoszące się jeszcze nad łąkami...

Nie było dla nas najważniejsze wtedy, aby coś upolować, wiele razy wracaliśmy do domu z niczym. Ale przy okazji tych wypraw, zawsze sprawdzaliśmy co słychać w łowisku – gdzie trzeba naprawić posyp, gdzie postawić nową zwyżkę, gdzie brakuje soli w lizawkach, gdzie poryły dziki, gdzie zrobić nowe nęcisko, a zimą czy kłusownicy nie pozakładali wnyków.

Ponieważ przy okazji lubiłam robić zdjęcia i zawsze nosiłam w plecaku aparat fotograficzny, któregoś dnia wpadłeś na pomysł prowadzenia kroniki. Kroniki która, miała być śladem tego wszystkiego, dokumentem, pamiątką.

Co roku towarzyszyłam Ci na jesieni kiedy naprawiłeś w Górkach kapliczkę, którą notorycznie niszczyli wandale. Kapliczkę, która pobudowałeś wraz z kolegami koła ku czci św. Huberta w 80-rocznicę powstania PZŁ oraz drugą rocznicę powstania Waszego koła.

Kiedy Ty naprawiałeś kapliczkę, ja chodziłam po lesie i zbierałam grzyby...

Zawsze śmiałeś się ze mnie, że tak mało ich nazbierałam, a kiedy kończyłeś pracę szliśmy razem znowu do lasu i nic już nie mogłeś znaleźć. A innym razem, kiedy byłeś sam, bo ja pracowałam, po skończonej pracy, kiedy również miałeś iść szukać grzybów, okazało się, że tuż obok kapliczki rosły olbrzymie kanie, których wcześniej nie widziałeś.

Podczas jednej z wypraw w teren, przeżyłam jedną z najbardziej niezwykłych chwil w moim życiu.

Pokazałeś mi dwa krzyczące żurawie. To było niesamowite przeżycie, którego nie sposób tak naprawdę opisać słowami. Ta zaklęta chwila, niczym z obrazów Chełmońskiego na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Czy zobaczę jeszcze kiedyś coś równie niezwykłego?

W tamtym roku Maja była bardzo chora, po operacji długo dochodziła do siebie.

Jej bursztynowe oczy na długo straciły swój blask. Obawiałam się, że choroba pozostawiła w niej trwały ślad. Kiedy pierwszy raz (od czasu operacji) zabraliśmy ją na polowanie nie chciała szukać bażantów, chodziła za nami jak zwykły pies pilnujący nogi swojego pana. Ale pewnego dnia, kiedy znowu zabraliśmy ją w teren nagle wróciła jej radość życia i znów jak oszalała zaczęła szukać kogutów...

W tamtym roku na jednym z polowań na bażanty, zgubiłam troki, ktoś obciął krzyż na kapliczce...

Podobno nie można uniknąć przeznaczenia - jedna chwila ułamek sekundy i było po wszystkim. Dzisiaj wiem, że nie można cofnąć czasu, nie można go zatrzymać. Nasze życie tak naprawdę jest bardzo krótkie, a śmierć przychodzi czasami tak nagle, choć wcale się jej nie spodziewamy... Codziennie myślę o tym, dlaczego tylko ja, dostałam drugą szansę?

Kiedy widzę pełnię księżyca, to łzy same lecą mi po policzkach...

Tak wiele razy wyczekiwałeś niecierpliwie pełni, bo to właśnie polowanie na dziki było Twoją największą pasją. Nieraz zabierałeś mnie i Maję abyśmy pomagały Ci szukać postrzelonych dzików.

Ja nie wiem jak to się stało, kiedy Twój świat stał się też moim światem, tak strasznie go pokochałam, tak strasznie mi teraz tego wszystkiego brakuje...

W tym roku nikt nie naprawił kapliczki, którą znowu zniszczyli wandale, wszystko co kochałeś, umarło wraz z Twoją śmiercią...

Ja dotrzymałam wszystkich obietnic – skończyłam kronikę tak jak Ci obiecałam, choć Ty już jej nie zobaczysz, choć było mi tak strasznie ciężko...

Zawsze mówiłeś, że najważniejsze to gonić zajączka, że w życiu ważna jest każda chwila...

Zawsze będę o Tobie pamiętać i o wszystkim czego mnie nauczyłeś.

Maja, kiedy zabieram ją na długi spacer za miasto, ona jest taka szczęśliwa i wciąż szuka bażantów, choć nigdy już nie pójdzie z Tobą na polowanie...

Mnie pozostały zdjęcia (największy skarb) i wspomnienia tych wspaniałych chwil, które już nigdy nie wrócą...




11-01-2011 18:38Ross 31słowa jakże proste i wymowne a ile w nich uczucia,miłości. Myślę że on jest zawsze z Tobą i Waszym psem.Pielęgnuj wspomnienia mimo że jest to niekiedy trudne i bolesne a on bedzie razem z Tobą.Gratuluję Ci opowiadania.
07-01-2011 20:31cezetka527Jestem w szoku. Łzy cisną mi się na oczy choć jestem twardy jak skała a serce mam jak głaz to nie wiem czemu ale mam szklane oczy. Czegoś tak wzruszającego jeszcze nigdy nie czytałem jak Boga kocham. Pozdrawiam serdecznie.
04-01-2011 20:48ARGO-3006
...Wiem co to znaczy stracić nagle bliską sobie, kochana osobę,rozumiem Twój ból.Może to zabrzmi dziwnie, ale ciesze się ,że w ten sposób kontemplujesz go i czyń tak nadal bo przecież w ten sposób ciągle z Nim bywasz, rozmawiasz....
04-01-2011 18:39UrticaAniu,to nie koniec Waszej myśliwskiej kroniki,nie zamykaj jej jeszcze. Mimo, że Jego już nie ma, Ty jesteś i zapisujesz kolejne karty Waszych wspomnień. To najpiękniejszy hołd jaki można złożyć. Chylę czoło i serce.
04-01-2011 15:09richiePIĘKNE
Udało Ci się w piękny sposób oddać miłość,tęsknotę i piękno myślistwa
Poruszyło mnie bardzo.Dziękuję serdecznie.Gratuluję pióra.
04-01-2011 12:37zwiadowcaSmutne,ale prawdziwe.Trzeba wyrywać z życia jak najwięcej radosnych chwil,bo życie jest jak błysk pioruna.Pozdrawiam serdecznie.

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.