strona główna forum dyskusyjne





























Wiecej zdjęć z polowań w KŁ Głuszec

MAŁE WSPOMNIENIE Z JEDNEGO POLOWANIA

Dzisiaj, 26.10.02 drugie w tym roku polowanie zbiorowe w KŁ "Głuszec" z Wejherowa. Będziemy polować "krzaki nad Łebą" w leśnictwie Wrzeście. Na to polowanie zaprosiłem kolegę Piotra Gawlickiego, prezesa koła łowieckiego "Cietrzew" z Gdańska, autora strony internetowej www.pzlowiecki.pl. Do łowiska mam około godziny jazdy samochodem. Pobudka o godzinie 05:00, śniadanko i zapakowanie sprzętu. Punktualnie o 06:15 Piotr podjeżdża pod dom. Pożegnanie z małżonką, jeszcze "kolanko" (im większy zwierz tym wyżej bierz) i w drogę. Musimy jeszcze zabrać łowczego Koła - Jana Bieschke i jego syna Januszka.

Podróż upływa nam błyskawicznie, każdy poruszany temat wypiera następny, wrażenia z polowań, podchody, zasiadki, sprzęt, kalibry itp. Z dużym zainteresowaniem przysłuchuje się naszej dyskusji Januszek. Ma on zadatki na dobrego myśliwego w przyszłości. Godzina 07:45, jesteśmy na miejscu zbiórki, przy gospodarstwie Pana Krupitza. Kolega Jan ze swojego "przenośnego biura" wyjmuje piękną zapinkę z głową jelenia byka i wręcza ją koledze Piotrowi, życząc mu, aby święty Hubert miał go dzisiaj w szczególnej opiece. Zjechało się 15 strzelb, w tym trzech zaproszonych gości (kol. Piotr Gawlicki, kol. Jerzy Wenta oraz kolega Tadeusz Piankowski).

Trwają rozmowy w grupkach. Fakt, dawno się nie widzieliśmy, raptem tydzień. Kolega Robert Schultka, sympatyczne "dwumetrowe chłopisko", nasz skarbnik oraz jeżeli chodzi o znajomość technik rusznikarskich, prawdziwa "złota rączka", pyta się mnie dlaczego nie wziąłem kniejówki. Odpowiedź mam jedną - aby dać większe szanse koledze, którego zaprosiłem. Nasze żarty i dowcipy przerwał łowczy i zarządził zbiórkę. Krótkie - ciepłe powitanie i informacja o rodzaju zwierzyny na którą będziemy polowali (jeleń, dzik, drapieżniki). Przypomnienie zasad bezpieczeństwa na polowaniu, losowanie kartek i emocje z tym związane: trzeba uważać, aby nie wylosować "jedynki", gdyż "nosi" ona apteczkę podczas polowania. Kolega Jan ma jeszcze krótką odprawę z kolegami z naganki. Sygnał na trąbce zagrał kolega Piotr Gawlicki. Zawsze wiedziałem, że jest świetnie przygotowany na każdą sytuację, ale, że zabierze ze sobą sygnałówkę, to nie. Bardzo miły akcent, bo w naszym kole dopiero chcemy się tego uczyć.

Ruszamy. Pierwszy miot niestety "pusty". Tylko kilka słonek krążyło nad naszymi głowami, spłoszone przez nagankę. W każdym roku, w tym właśnie miocie było zawsze coś na rozkładzie. Trudno. Zaczynamy drugi miot. Mają być "bankowo" dziki. Kolega Jan z jedną grupą myśliwych rusza na stanowiska. Drugą grupę, gdzie jestem ja i Piotr, ustawia kolega Leon, brat Jana, doświadczony myśliwy. Zajęliśmy stanowiska wzdłuż rowu melioracyjnego na ogromnej łące. Piotr ma stanowisko jakieś 180 metrów od mojego. Ruszyli, słychać nagankę oraz odgłosy psów. Nagle, widzę jak skrajem łąki sznuruje mykita. Piękny ogon i kwiat, kieruje się na mnie. Jest jakieś 100 metrów, za daleko na strzał z gładkich luf. Skręcił w lewo, widocznie dostał wiatr ode mnie. Idzie na Piotra wzdłuż rowu melioracyjnego i widzę, że Piotr już czeka na niego, ale się nie doczekał, bo lis przesadza rów w bezpiecznej odległości, strzał Piotra, może niepotrzebny, bo lis był tym razem szybszy. Trzeci miot prawie pusty, tylko kolega skarbnik miał przychylność u świętego Huberta, dostał mu się ładny lisek strzelony kulą. Mała przerwa w deszczu, kanapki, szybka herbatka i czwarty miot bez historii.

W piątym miocie część flanki ma za plecami rzekę Łebę. Naganka ruszyła i za chwilę jeden strzał, jakby od tyłu miotu, gdzie ustawieni byli dwaj goście: kol. Piotr i kol. Jerzy. Naganka jest już w środku miotu. Słychać głosy, że dziki się podniosły. Pełne napięcie. Strzały z mojej lewej flanki od strony kol. Jana Bieschke oraz kol. Kazimierza Berendta. Patrzę wzdłuż linii, w dali widzę jak kol. Krzysztof Daszuta składa się do strzału w miot. Opuścił jednak strzelbę. Coś się tam musiało pojawić. Tak, to ładny odyńczyk przemieszcza się w moim kierunku. Krzaki, a między nami kanał melioracyjny. Broń gotowa. Jest bliżej, około 30 metrów. Mała przerwa w krzakach. W dolnej lufie breneka Winchester. Celuje na komorę. Pociągam za spust. Dzik pada w ogniu, a to mój pierwszy dzik na zbiorówce. Kilka lat nie miałem szczęścia. Stoję na stanowisku, patrzę na mojego dzika i czekam na sygnał "zbiórka".

Gratulacje od kolegów, a kol. Robert Schuldtka wręcza mi złom. Mój dzik dostaje "ostatni kęs". Dziękuję świętemu Hubertowi i zabieram się do patroszenia. Nadchodzą ostatni koledzy, wśród nich prezes kol. Kazimierz Berendt z ładnym liskiem. Gratulacje. Kolega Jan strzelał do kuny ale salwowała się ucieczką do rzeki Łeby. Czekamy na dwóch gości Piotra i Jerzego. Każdy z nas słyszał strzał, na początku tego miotu, czyżby "coś" patroszyli? Dzwonek mojego telefonu. Na ekranie wyświetla się numer Piotra. Strzeliłem byka - słyszę w słuchawce radosny głos Piotra. Zaraz do nas dołączy. Przekazuję tę wiadomość pozostałym kolegom. Ogólna radość. Od paru już lat nie udało się zaproszonemu gościowi strzelić byka na naszej zbiorówce. Nadchodzą koledzy, szczęśliwy Piotr oraz Jerzy. Prowadzący, kol. Jan wręcza złom Piotrowi. Gratulacje, a Piotr opowiada swoje przeżycia.

Chwila przerwy i obstawiamy już przedostatni miot. Po krótkiej chwili sygnał od kolegów z naganki; ruszyły dziki. Słychać cztery strzały. Niestety tym razem dziki były lepsze. W pełnym napięciu idziemy obstawiać ostatni już dziś miot. Szkoda, że "pusty" i kolega prowadzący kończy polowanie. Uroczysty pokot ułożony zgodnie z tradycją: jeleń-byk, dzik, dwa lisy. Kolega Jan dziękuje kolegom i świętemu Hubertowi za łaskawość. Kończy polowanie i przechodzi do ceremonii pasowania mnie za strzelenie dzika. Wprawdzie na polowaniach indywidualnych strzelałem już dziki, ale na zbiorówce był to pierwszy mój dzik. Duże przeżycie i wzruszenie.

Koledzy zacierają ręce, król polowania Piotr oraz wice król, a jednocześnie świeżo pasowany mają w stosunku do kolegów określone "zobowiązania". W drodze powrotnej wstępujemy do zajazdu na "małą biesiadę myśliwską". Wspomnieniom i żartom nie było końca.

Opracował 30/10/2002
Leszek Kędzierski
K.Ł.Głuszec
w Wejherowie

Powrót do polowań


Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.