Polowanie w Kobiórze - 16.12.2000r.

Piękne, bogate w zwierza kobiórskie lasy, niezła pogoda, wyborowe grono starannie dobranych myśliwych, wzorowa organizacja - oto co zastałem na moim kolejnym komercyjnym polowaniu.
Po kilku klasycznych miotach (ktoś tam coś przegapił, ktoś spudłował), posadzono nas na ambonach i zaczęły się, tak przeze mnie lubiane, szwedzkie pędzenia. Zanim jeszcze ruszyła naganka, zobaczyłem byka jelenia, wolno zmierzającego w moim kierunku. Był bardzo słabym szóstakiem, z oznakami odmrożenia na obydwu tykach. Jego poroże to wyjątkowo nieciekawe trofeum (jestem przecież na polowaniu komercyjnym), jednak zbrodnią byłoby pozostawienie takiego cherlaka w łowisku! Gdy podszedł na 40 metrów, przeniosłem go do krainy wiecznych łowów, kończąc jego ziemskie troski.
Zostałem królem polowania, co ku zadowoleniu współtowarzyszy łowów i naganki, miało swoje odzwierciedlenie w obrotach miejscowego sklepu monopolowego.
Wszyscy zgodnie stwierdzili, że za odstrzał tak marnego selekta nadleśnictwo powinno wypłacać nagrody, a nie pobierać (niemałe) opłaty - ale takie są cenniki.
Do późnej nocy zdrowo ucztowaliśmy przy ognisku (wicekról też się zachował... i nie tylko on) - było bosko! Tak wiele zależy od dobrze dobranego towarzystwa.