Stoję sobie nad Niemnem z Maćkiem i z głuszcem. Maciek tego ranka też podchodził głuszca. Słyszał go i widział, ale niestety... To był mój ranek, mój dzień...
Od 7 rano do późnej nocy trwała triumfalna uczta. Wspólnie przeżywaliśmy emocje: ja mówiąc i czerpiąc natchnienie z butelki Grantsa - Maciek słuchając.