strona główna forum dyskusyjne


























Zdjęcia ostatnio dodane



24-08-15 21:30
autor: sympatyk321
24-08-15 21:30
autor: sympatyk321
24-08-15 21:30
autor: sympatyk321
24-08-15 21:30
autor: sympatyk321
24-08-15 21:30
autor: sympatyk321
 "Na granicy cienia"Arti oszczekuje barłóg, w którym schowany jest postrzałek. Gdybym nie widział, w życiu bym nie uwierzył. Nie zaregował na dźgnięcie gałęzią ani na kilkurotne nadepnięcie. Ruszył dopiero, gdy zdjąłem mu dach z nad głowy. Zaległ po kilometrze od miejsca strzału. Postrzał w prawą szynkę, miednicę i jelito grube. Mam szczeście w tym kole do akcji z pozytywnym zakończeniem. Tym razem 17 godzin po strzale.Dawno nie mielśmy z Artim żadnego ciekawego przypadku - same krótkie prace w zbożach - nic wartego uwagi. Aż do wczoraj. Leniwa niedziela - właśnie pakowałem się na wypad na kaczki, który zaplanowany był na 11, gdy zadzwonił telefon. Dzwonił myśliwy z sąsiedniego koła, który ranił dzika i potrzebował pomocy w jego odszukaniu. Z relacji wynikało,że dzik trafiony jest na tył - prawa szynka lub słabizna. Psy strzelca podjęły trop ale po 70 metrach się pogubiły. Kaban strzelany był na łące, w drodze na kukurydzę i po wyraźnym zaznaczeniu przyjęcia kuli uszedł w las. Na moje pytanie czemu nie dzwonili rano tylko dopiero teraz kolega odpowiedział,że strzelał rano do byczka jelenia i sporo czasu zajęło im znalezienie go i odwiezienie do skupu. Umówiłem się na 14. Gdy zajechaliśmy na miejsce okazało się, że dzik nie był strzelany rano, tak jak przypuszczałem tylko poprzednia dnia wieczorem około 21.30. Qr...a mać - pomyślałem w duchu. Będzie wesoło - gorąco, ściółka sucha jak pieprz, zero wilgoci w podłożu i  strzelcy nakręceni przez łowczego tego koła,że Arti znajduje wszystko i bez dzika mają nie wracać. Zimą 17 godzin po strzale to żaden problem ale wśrodku upalnego lata... Pięknie...qr...a, pięknie. Szpetne konstrukcje myślowe tłukły się pod czerepem nie dając mi się skupić na robocie. Już od startu widziałem,że ten dzik będzie kosztował Artiego sporo wysiłku. Zamiast przeć do przodu jak lokomotywa, jak to ma w zwyczaju, szedło powoli, bardzo dokładnie wypracowując trop. Doszliśmy do miejsca, gdzie strzelec znalazł farbę ( ale miejsca już w żaden sposób nie oznaczył ) i tam Arti wyraźnie się ożywił.  To była jedna z tych nielicznych prac, kiedy mogłem puścić otok aby wlókł się za psem i samemu spokojnie obchodzić świerki i inne przeszkody, przez które zazwyczaj musiałem się przedzierać. Po wyjściu ze świerków na wysoki las Artus zapętlił się na dłużej w dwóch miejscach ale rozwikłał trop i ruszył dalej. Po drodze minęliśmy łoże w barłogu pod świerkiem, gdzie znalazłem odrobinę ciemnej farby. Dalej pracowaliśmy już tylko na radar mojego jamniora ponieważ nie było kropli farby. Dla pewności po drugim wypracowaniu odbicia wróciłem na farbę, którą zaznaczyłem sobie na Garminie i zaczeliśmy jeszcze raz - Arti poszedł tak samo. Widząc,że psiak jest zziajany i zmęczony postanowiłem zrobić pauzę. Wróciliśmy do auta, zatankowałem Artiego do pełna, 10 min odpoczynku i ruszyliśmy dalej. Tym razem podłożyłem jamniora luzem. Po wyjściu z drzewostanu sosnowego weszliśmy w starodrzew dębowy z gęstym podszytem świerkowo-paprociowym. Artus zaczął kluczyć w paprociach przesuwając się od jednej enklawy świerkowej do drugiej. W 4 czy 5 pod rząd były świeże barłogi ale nigdzie ani kropli farby. Zachowanie psa upewniało mnie,że dzika mamy już blisko - kluczy i szuka miejsca aby zalec - zdążyłem pomyśleć, gdy 30 metrów z boku, za firaną świerków rozległo się szczekanie. Broń z ramienia i  w pełnej gotowości podchodzę cicho na głos psa. Jakież było moje zdziwienie,gdy okazało się,że Arti oszczekuje wysoką na pół metra kupę suchego zielska - paproci, trzcin, traw i lebiody. Zgłupiał na stare lata czy co? Obszedłem zielsko dookoła gotowy do strzału i nic - pies głosi i próbuje wejść do środka. Dźgnąłem grubą gałęzią w środek kilka razy - zero odzewu a pies się coraz bardziej nakręca. W końcu wszedłem na te suche trawska aż na środku wyczułem pod butem coś twardego, wysokiego na jakieś pół metra. Nacisnąłem kilka razy i nadal zero reakcji a jamnior powoli dostaje szału. Wziąłem grubą brzozową lagę i zacząłem rozgarniać górne warstwy gdy pod koniec roboty nagle barłóg ożył! Wystrzelił z niego jak oparzony nieduży dzik z podwiniętym prawym, tylnym biegiem i chodu w paprocie. Dwa strzały później praca była zakończona. Postrzałek zaległ po kilometrze od miejsca, gdzie był strzelany. Trafienie w prawą szynkę, miednicę i jelito grube.  To był zdecydowanie nietypowy przypadek - pierwszy raz zdarzyło mi się aby nadepnięty dzik w barłogu w ogóle nie zareagował.Szybki wypad na kaczki zakończony 2 sztukami dzięki Orsayowi:)Edredony i kormoran.
24-08-15 20:11
autor: dkopov
24-08-15 14:24
autor: Ławny
24-08-15 14:24
autor: Ławny
24-08-15 12:28
autor: Elmer25
24-08-15 08:18
autor: rales
Edredony i kormoran.
Edredony i kormoran.koniec zasiadki a jednak Św. Hubert darzył
 ;) Bernikle białolice. Zawsze pod czujnym okiem wartownika.
24-08-15 08:18
autor: rales
24-08-15 08:18
autor: rales
24-08-15 08:05
autor: michnik662
24-08-15 08:05
autor: michnik662
23-08-15 19:51
autor: rales
Bernikle białolice. Zawsze pod czujnym okiem wartownika.Bernikle białolice. Zawsze pod czujnym okiem wartownika.
23-08-15 19:51
autor: rales
23-08-15 19:51
autor: rales
23-08-15 17:50
autor: Doktor - Knifemakers
23-08-15 17:50
autor: Doktor - Knifemakers
23-08-15 17:50
autor: Doktor - Knifemakers
23-08-15 17:09
autor: kaban69
23-08-15 17:09
autor: kaban69
23-08-15 17:09
autor: kaban69
23-08-15 17:09
autor: kaban69
23-08-15 17:09
autor: kaban69
 Odyniec strzelony na zejściu z kukurydzy. Strzał był do biegnącego, dlatego przyjął kule nieprecyzyjnie na puste pod krzyż. Po strzale spisał testament i zaległ w miejscu. Niestety gdy schodziłem z ambony, a byłem jeszcze na drabinie na moich oczach dzik pozbierał się i uciekł.
Na wejściu pojedynka do młodnika podłożyłem moją suczkę AGK (z gniazda kolegi Marcina Nowaka forumowego Alpejski’ego), oczywiście po uzbrojeniu w kamizelkę i nawigację.
Laura podjęła natychmiast trop i po chwili zniknęła z zasięgu nawigacji. 
Pojechałem za ostatnimi wskazaniami nawigacji, jednak suka przesunęła się już znacznie za postrzałkiem.
Zmieniając antenę na większa złapałem zasięg nawigacji i po chwili byłem już przy psie i postrzałku. Dzik był w całkiem dobrej kondycji i cały czas w ruchu. Kolejną godzinę próbowałem go podjeść aby dostrzelić, jednak skutecznie przesuwał się za każdym razem. Dopiero pomoc mojego drugiego alpejczyka spowodowała ze dzik usiadł pod świerkiem odpierając ataki dwóch psów. Na kolanach w tej gęstwinie udało się go podejść na odległość strzału. W ostatniej sekundzie przed strzałem nasz wzrok się spotkał, jednak była to już chwila gdy muszka zrównana ze szczerbinką były na karku pojedynka. Padł skuteczny strzał i dzik spisał testament.  Suczka alpejskiego znalazła postrzałka kapiącego się po strzale w błocie ok 1.8km (szybsza praca psa - zielony kolor śladu), następnie prowadziła go powoli stanowiąc ponad 5.5km (czerwony ślad). W sumie cała praca psa 7.26km. Waga odyńca ponad 90kg, oręż 18cm.Złota Kaczka.Złota Kaczka
23-08-15 16:46
autor: ARGO-3006
23-08-15 15:50
autor: Rohatyna
23-08-15 15:42
autor: wystrag69
23-08-15 15:41
autor: wystrag69
23-08-15 11:17
autor: Frycu 92

Wróć do wyboru galerii <<poprzednie     następne>>

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.