strona główna forum dyskusyjne



























Autor: Jozef StarskiTytuł: Killarney Park
Dział: krajobrazyData: 12-07-2004

Killarney Park, o powierzchni 48 tys.ha należy do jednych z najładniejszych w Ontario. Jadąc samochodem, już z daleka widać białe, kwarcowe stoki niedużych gór La Cloche, które w promieniach słońca bielą jakby były pokryte śniegiem. W środku parku, w otoczeniu drzew iglastych pysznią się szafirem niewielkie jeziora.
Ten krajobraz był natchnieniem (i jest nadal) dla wielu artystów, a między innymi dla słynnych w ubiegłym wieku kanadyjskich malarzy z tzw. Grupy Siedmiu, o których szerzej wspominam w książce "Kanada - kraj bobra i klonowego liścia".
Więcej wiadomości na temat tego parku (i innch) można zaczerpnąć u źródła czyli w; www.ontarioparks.com


Lipiec (03) 2004 r., Killarney Park, w północnym Ontario. Obozowisko naszej ośmioosobowej grupy (trzy osoby z Polski, pięć osób z Kanady). Na jeziorze Killarney, w kanu Beata i Łukasz, studecni prawa na krakowskim UJ. W oddali, bielą się "kwarcowe", najstarsze, niewielkiie góry w Kanadzie "La Cloche". Młoda, ubiegłoroczna klępa (jej matka z nowym przychówkiem była w pobliżu) w zatoce jeziora Threenarrows w Killarney Park, wcale nas się nie boi, wręcz...olewa naszą obecność... Widok na pasmo La Cloche podziwiają Grażyna i "Max" (Maksio) miniaturowy Schnauzer. Jezioro Threenarrows leżące w sercu Killarney Park. Aby tam się dostać, musieliśmy płynąć jeziorem George, następnie portaż (wziąść wszystko na plecy i przenieść do następnego żeglownego akwenu)do jeziora Freeland. Następnie kolejny pół kilometrowy portaż do jeziora Killarney, a stamtąd ponad 3 km portaż do jeziora Threenarrows.

Dużo dźwigania, bo w czasie portażu jedna osoba niesie plecak i kanu, a druga jeszcze większy i cięższy plecak z namiotem, żywnością i innymi klamotami  włącznie.  Ten trud, jest przepustką do krainy, gdzie zagląda tylko niewielka garstka turystów spragnionych popróbowania życia na łonie natury i zdala od cywilizacji oraz gdzie żyją zwierzęta na które nie wolno polować (w tym parku) oraz ryby, które rzadko kiedy widzą sztuczną przynętę i wędkarza.
Na jeziorze Killarney. Na zdjęciu widoczna granica geologicznych układów; po lewej stronie różowy granit (polfir), po prawej, białawy kwarc. LOON (nur pospolity) to symbol (jeden z wielu) kanadyjskiej puszczy, to jej duch. Odżywia się rybami, za którymi bardzo sprawnie nurkuje. Zwykle w jednej zatoczce jeziora osiedla się na lato jedna para tych ptaków, która przeważnie wyprowadza jedno lub dwa pisklęta. Śpiewne koncerty tych ptaków, są magnesem ściągającym do puszczy nie tylko myśliwych i wędkarzy, ale wystkich miłujących przyrodę. Jego śpiew wieczorną porą przypomina grę na flecie, a w niektórych fazach wycie wilka. Coś niesamowitego i pięknego. 
I chociaż na tego ptaka się nie poluje, to jednak stanowi on nasze godło, bo właśnie jego wizerunek widnieje w logo Ontaryjskiej Federacji Wędkarzy i Myśliwych. Znaczy to, że jesteśmy najpierw ochroniarzami przyrody, czułymi na jej piękno, a dopiero później myśliwymi czy wędkarzami.  Polując jesienią w puszczy i widząc tego ptaka, kiedy inne już odleciały na południe, z jakąś nostalgią traktujemy jego obecność, bo wkrótce, gdy pojawi się tafla lodu na jeziorze, on też na zimę uda się na południe. Przyleci tu z powrotem, bo w Kanadzie znajduje najlepsze warunki do wyprowadzenia potomstwa i w ogóle życia przez większą część roku. Czas mojego relaksu na kanu.
Fot. Ryszard Kolodziej Klępa z młodym, brązowym łoszakiem. ...smutna klępa...
Widok z naszego obozowiska. ...i jeszcze jeden widok. Typowa - dla prekambryjskiego, skalnego krajobrazu - sosna smagana wiatrem (Wind Swept Pine). Tak wygląda portaż kanu. Od prawej; Łukasz i autor. W czasie portażu przenosi się nie tylko kanu, ale także pozostały "dobytek".

Wróć do wyboru galeriiWróć do wszystkich galerii działu krajobrazy


Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.